Thursday, March 24, 2016

#53 Tajemnica rodziny Jamison

Sprawa rodziny Jamison jest o tyle ciekawa, że ociera się o nawiedzony dom, kulty satanistyczne i inne czary mary, handlarzy i producentów narkotyków, rodzinne spory, klątwy i o co jeszcze tylko sobie zażyczycie.
Bobby, Sherilynn i ich sześcioletnia córka Madyson żyli w Eufauli w Oklahomie. W domu, który uważali za nawiedzony. Podobno kilkukrotnie zwracali się z prośbą do miejscowego księdza o poświęcenie domu, a ich córka miała widywać i rozmawiać z duchem dziecka. W domu miała panować niewytłumaczalnie nieprzyjemna atmosfera, a dziwne „byty” miały ukazywać się nawet gościom Jamisonów.
Ciężko ocenić, czy owe nawiedzenie było wynikiem przewrażliwienia Jamisonów, które zostało wyolbrzymione później przez media, lecz faktem jest, że Jamisonowie postanowili wyprowadzić się z Eufauli.
Już kilka razy wyjeżdżali w góry Sans Bois (południowe regiony stanu Oklahoma) w poszukiwaniu domu lub ziemi. Przed swoim kolejnym wyjazdem, 8 października 2009 roku, Bobby wyznał przyjacielowi, że mają na oku ciekawą parcelę i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za niedługo ją nabędą.
Ponieważ rodzina nie wróciła tego dnia do Eufauli i nie było z nimi kontaktu, rozpoczęły się poszukiwania. Dopiero osiem dni później udało się znaleźć ich samochód w okolicach Red Oak, około 70 km od Eufauli. W środku znajdowały się telefony, portfele (w tym 32 tysiące dolarów w gotówce), kluczyki do samochodu oraz rodzinny pies, którego Madyson wszędzie ze sobą zabierała. Wycieńczony i wygłodniały kundelek miał być jedynym, który przetrwał dziwną wyprawę w góry.
Rodzinę Jamison znaleziono dopiero jesienią 2013 roku, około 7 km od samochodu. Cała trójka leżała obok siebie w rzędzie, twarzami do ziemi. Rozkład ciał utrudnił ustalenie przyczyny śmierci; jedynym wyraźnym obrażeniem była znaczna dziura w czaszce Bobbiego. Do dziś nie podano oficjalnej przyczyny zgonu, ponieważ lekarze nie byli co do niej pewni.
Analiza rzeczy pozostawionych w samochodzie nie przyniosła większych rezultatów. Ciekawe jest jednak ostatnie zdjęcie wykonane komórką Bobbiego w dniu ich zaginięcia. Przedstawia Madyson ze skrzyżowanymi na piersi rękami i grymasem na twarzy. Nie jest jednak pewne, czy ma to jakikolwiek związek ze śmiercią Jamisonów. Zdjęcie mogło zostać wykonane z zaskoczenia, gdy Madyson coś mówiła, a telefon uchwycił jej twarz w niekorzystny sposób (wrzucam to zdjęcie, jestem ciekawa, co Wy widzicie).
Niektórzy sądzą, że śmierć Jamisonów ma coś wspólnego z sektą lub satanistycznym kultem. Sherylinn często żartowała razem z przyjaciółką, że są czarownicami. Przy pewnej okazji kupiły sobie egzemplarze „Biblii czarów” (lub Szatana, różnie podają) i trzymały je dla żartu w domu. Policja oglądając dom Jamisonów wzięła ową książkę bardzo poważnie i zaczęła szukać powiązań z satanistycznym grupami. Niczego nie znaleziono, lecz przyjaciółka Sherylin potwierdza, że kobieta była bardzo łatwowierna, a walcząc z nawiedzeniem swojego domu rozwieszała wszędzie karteczki o treści w stylu „Odejdź szatanie!”.
Nie wszyscy sąsiedzi lubili Jamisonów. Ktoś aż trzy razy otruł ich koty (aż dziwne, że nie zwalili tego na duchy), a Sherylinn umieściła na ich kontenerze na śmieci napis „zabiliście nam już trzy koty, czarownice tego nie lubią!”, co jak sądziła miało przestraszyć tajemniczego truciciela.
Rodzina Jamisonów wydaje się Wam dziwna? W zasadzie słusznie, oboje przeszli w życiu przez szereg problemów. Bobbie w przeszłości leczył się na depresję, a Sherylinn na chorobę afektywną dwubiegunową, dodatkowo była rozwódką i miała syna z poprzedniego małżeństwa, który wyprowadził się, by zamieszkać ze swoim ojcem na parę miesięcy przed tragicznymi wydarzeniami w górach.
Problemy psychiczne prowadzą do tzw. murder-suicide theory. Bobby lub Sherylinn mogli zamordować swoją rodzinę i popełnić samobójstwo. Motyw dosyć znany współczesnej kryminalistyce. Lecz przyjaciele rodziny utrzymywali, że rodzina Jamisonów problemy miała za sobą, a kupno nowego domu miało być dla nich krokiem do lepszego życia.
W dniu wyjazdu rodziny, kamera przemysłowa obok ich domu zarejestrowała Bobbiego i Sherylinn pakujących samochód i zachowujących się "jak w transie". Wykonali kilkadziesiąt rund pomiędzy samochodem a domem przenosząc różne paczki, ich ruchy były „dziwne” i nie zamienili ze sobą ani słowa. (Nie mogę znaleźć nigdzie tego filmu, więc nie wiem, jak ten „trans” miał wyglądać). Wzbudziło to podejrzenia, że małżeństwo brało narkotyki lub nawet mogło być zaangażowane w ich przemyt i rozprowadzanie. Nie znaleziono niestety żadnych śladów narkotyków w ich domu, samochodzie ani żadnych powiązań z miejscowymi dilerami.
Podejrzanym na krótko stał się ojciec Bobbiego, Bob. Mężczyźni prowadzili razem biznes, lecz pokłócili się, gdy ojciec Bobbiego okazał się oszukiwać syna w sprawach finansowych. Przyjaciele rodziny utrzymywali, że małżeństwo bało się Boba, który rzekomo miał powiązania z meksykańską mafią. Niestety, ojciec Bobbiego zmarł z przyczyn naturalnych zaledwie dwa miesiące po ich zaginięciu. Powstała również teoria, że rodzina natknęła się na pustkowiu na coś nielegalnego, jak właśnie porachunki mafii, czy ruchome laboratorium metamfetaminy.
Dodatkowo nie udało się ustalić skąd pochodziły pieniądze znalezione w samochodzie rodziny. Mogły być ich oszczędnościami lub Jamisonowie mogli zdobyć te pieniądze w dni śmierci.
Zastanawiająca jest również odległość od samochodu, w jakiej znaleziono ciała. Kilka lat wcześniej Bobbie miał poważny wypadek samochodowy i nie był w stanie przejść o własnych siłach więcej niż kilometra bez dłuższego odpoczynku. Tymczasem ich ciała znalazły się w odległości aż 7 kilometrów od samochodu.
Na polanie, przy której rodzina pozostawiła samochód, znajdował się wrak innego auta, często wykorzystywany jako cel strzelniczy przez miejscowych. Samochód pokrywało mnóstwo różnego rodzaju graffiti, również o tematyce satanistycznej. Wierzy się, że tego dnia Sherylinn dodała od siebie dwa napisy o treści „peace” oraz „God bless you”.
Przyjaciółka Sherylinn przekonuje, że ta mogła wykonać te napisy, by „odegnać złe siły”, w które wierzyła. Według niej mogło to kogoś zdenerwować i doprowadzić do morderstwa.
Dla mnie osobiście najsensowniejsza wydaje się teoria nielegalnych interesów. Może niekoniecznie dotyczyły one narkotyków, ale czegoś nielegalnego. Zastanawiające jest jednak, że ktoś zadał sobie trud, aby zabrać rodzinę tak daleko od samochodu, a nie „przygarnął” 32 tysięcy dolarów.
Pomimo zaangażowania w sprawę FBI, nie udało się ustalić nawet, czy zbrodnia ta była zaplanowana, czy Jamisonowie zginęli z ręki kogoś, kogo znali, czy po prostu natknęli się na niewłaściwą osobę.
Minęło niecałe 6 lat od śmierci Jamisonów, więc wciąż można mieć nadzieję, ze nowe dowody kiedyś wypłyną.

https://www.reddit.com/r/UnresolvedMysteries/comments/2bmg5c/what_happened_to_the_jamison_family/
 https://en.wikipedia.org/wiki/Jamison_family_deaths
 https://www.ranker.com/list/theories-about-what-exactly-happened-in-the-jamison-family-murders/lea-rose-emery

8 comments:

  1. widziałam to nagranie. Kamera przemysłowa, więc niewiele widać, a już nie sądzę żeby dało się ustalić czy ze sobą rozmawiali czy nie. Po prostu ludzie chodzili i pakowali rzeczy do auta...może coś jakby się pokłócili i mieli tzw. ciche dni...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie. Mogli chodzić w transie albo mogli mieć ciche dni.

      Delete
  2. Gdzie to jej zdjęcie? Nie wyświetla mi sie na telefonie czy jednak nie dodałaś?

    ReplyDelete
  3. Wszystkie zdjecia:
    http://www.dailymail.co.uk/news/article-2700722/Witchcraft-white-supremacists-meth-labs-family-grudge-Inside-Americas-bizarre-unsolved-murder-mystery-five-years-husband-wife-daughter-six-vanished-remote-mountains.html

    ReplyDelete
  4. Widziałam to nagranie bo oglądałam Straszne Historie Na Faktach.

    ReplyDelete
  5. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    ReplyDelete