Madeleine przed zaginięciem i symulacja, jak wyglądałaby w wieku 9 lat (wikipedia) |
Algarve to malowniczy region na samym południu Portugalii. Malownicze miasteczka i położone tuż nad oceanem i klifowe wybrzeża przyciągają turystów z wielu krajów, między innymi z Wielkiej Brytanii.
W maju 2007 roku Kate i Gerry McCann spędzali wakacje ze swoją trzyletnią córką Madeleine i dwójką jej młodszego rodzeństwa bliźniętami Amelie i Seanem, w Praia da Luz w Algarve. McCannowie byli z wykształcenia lekarzami w dobrej sytuacji materialnej, kochali swoje dzieci i nie było oznak, by źle je traktowali. Czas w Portugalii spędzali głównie ze swoimi pozostałymi przyjaciółmi z Wielkiej Brytanii i ich dziećmi. W czasie swojego pobytu zawsze spotykali się wieczorem około godziny 20:00 na kolację w restauracji w ośrodku wypoczynkowym, zostawiając swoje dzieci śpiące w apartamentach zaledwie 50 metrów dalej.
McCannowie zajmowali narożny apartament na parterze. Do mieszkania można dostać się na dwa sposoby: poprzez szklane drzwi w salonie wychodzące na tereny ośrodka wypoczynkowego, gdzie znajdowały się między innymi basen, korty tenisowe i restauracja, oraz przez drzwi z drugiej strony mieszkania wychodzące na ulicę. Madeleine spała wraz z rodzeństwem w jednej z dwóch sypialni.
W czwartek, 3 maja, w czasie śniadania Madeleine zapytała, dlaczego nikt do nich nie przyszedł, gdy wczoraj w nocy ona i jej brat płakali. Pytanie nie zostało potraktowane poważnie, ale w świetle późniejszych wypadków rodzice zaczęli podejrzewać, że ktoś mógł próbować dostać się do mieszkania noc wcześniej. Kate zauważyła również na bluzce od piżamy Madeleine dużą brązową
plamę, którą wtedy zignorowała.
Dzieci spędziły poranek w hotelowym klubie dla dzieci, gdy rodzice spędzali czas z przyjaciółmi. Popołudniu rodzina bawiła się razem nad basenem, wtedy też Kate zrobiła ostatnie zdjęcie Madeleine. McCannowie położyli dzieci spać około godziny 19. O godzinie 20:30 udali się na kolację w restauracji oddalonej o 50 metrów od ich mieszkania. Wcześniej tego dnia pracownicy hotelu zostawili zapytanie w ogólnodostępnej hotelowej książce kontaktowej, czy powinni ponownie zarezerwować dla nich stolik blisko ich apartamentów, by mogli doglądać dzieci. McCannowie sądzą, że porywcze mogli widzieć notatkę.
McCannowie i ich przyjaciele średnio co pół godziny sprawdzali, czy u dzieci wszystko w porządku. Drzwi od strony restauracji i basenu można było zamknąć tylko od środka, więc pozostawili je niezamknięte. Gerry zaszedł do mieszkania około godziny 21 i zastał wszystko w najlepszym porządku. Zastanowiły go tylko drzwi do pokoju dzieci, które zastał szeroko otwarte, a był pewien, że zostawił je zamknięte. Zamknął je z powrotem i wrócił do przyjaciół.
O godzinie 21:30 Kate chciała pójść zajrzeć do dzieci, ale jeden z przyjaciół obecnych przy stole, Matthew Oldfield, zaoferował, że zajrzy do nich po drodze do swoich dzieci. W apartamencie McCannów panowała cisza. W pokoju dzieci światło było zgaszone, więc nie zajrzał do pokoju i nie widział, czy Madeleine wciąż tam była. Jednak drzwi były ponownie otwarte, mimo iż Gerry McCann zamknął je pół godziny wcześniej. O 22:00 to Kate poszła do dzieci. Zobaczyła, że drzwi do pokoju są otwarte i chwyciła klamkę, by je zamknąć, jednak te zatrzasnęły się same z hukiem, jakby w mieszkaniu był przeciąg. Weszła do pokoju i zobaczyła, że okno w pokoju dzieci jest teraz otwarte, a Madeleine zniknęła ze swojego łóżka. Bliźnięta wciąż spały w swojej kołysce. Po prędkim przeszukaniu mieszkania pobiegła z powrotem do restauracji, krzycząc, że ktoś zabrał Madeleine. Zaraz potem Gerry poprosił Matthew Oldfielda, by pobiegł do recepcji wezwać policję. W ciągu nocy 60 osób, a wśród nich pracownicy hotelu i goście przeszukali całą okolicę sądząc początkowo, że Madeleine sama opuściła pokój. Policja przeszukała też wszystkie studnie, opuszczone budynki i inne niebezpieczne miejsca, jednak bez skutku.
Pomimo upływu lat wciąż nie wiadomo, co dokładnie zaszło w apartamencie McCannów. Wiele osób oskarża rodziców Madeleine o jej zaginięcie. McCannowie wielokrotnie występowali w mediach prosząc o pomoc i odpowiadając na pytania dziennikarzy. Sprawiali wrażenie ludzi spokojnych, opanowanych i statecznych, co wiele osób odebrało jako dowód ich winy. Wedle powszechnej opinii, Madeleine miała umrzeć w wyniku domowego wypadku, a rodzice, bojąc się odpowiedzialność, ukryli jej ciało.
Ostatnią osobą, która miała widzieć Madeleine był jej ojciec. Jeżeli jego zeznanie jest prawdą, do porwania doszło pomiędzy godziną 21 i 22, ponieważ Matthew Oldfield nie widział, czy dziewczynka była w mieszkaniu, gdy zaszedł tam o 21:30.
Początkowo sądzono, że Madeleine została zabrana zaraz po tym, jak Gerry McCann opuścił apartament. Jane Tanner, jedząca kolację razem z McCannami, opuściła stół zaraz po Gerrym, by zajrzeć do swoich dzieci. W wąskiej uliczce minęła Gerry'ego, który wracając od zatrzymał się, by porozmawiać z innym gościem hotelu. Mężczyźni nie pamiętali, by Jane ich minęła, więc jej zeznanie długo było traktowane jako nieprawdziwe. Tanner zbliżając się do mieszkania McCannów zobaczyła mężczyznę niosącego śpiące dziecko, który wyłonił się zza rogu i oddalił się od hotelu. Nie widziała twarzy jego ani dziecka, ale zapamiętała, ze dziecko było bose. Szkic mężczyzny pojawił się potem wielokrotnie w mediach. Jednak w 2013 roku udało się wyjaśnić, że osobą, którą widziała wtedy Jane był inny wczasowicz, który odebrał swoją córkę po wieczornej zabawie w klubie dla dzieci. Około godziny 22 w odległości około 500 metrów, para innych turystów, Mary i Martin Smith, widziała mężczyznę niosącego śpiącą dziewczynkę. Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby nie czuł się komfortowo niosąc dziecko i oddalał się w kierunku plaży. Według policji istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie Mary i Martin widzieli porywacza.
Wiele osób zeznało, że widziało różnych mężczyzn zachowujących się dziwnie w pobliżu
apartamentu McCannów 3 maja i w dniach poprzedzających porwanie. Do drzwi apartamentów pukał między innymi mężczyzna mówiący, że zbiera pieniądze na sierociniec. Bardzo możliwe, że był to ktoś kto robił rekonesans. 3 maja popołudniu dwóch mężczyzn było widzianych na balkonie apartamentu 5C zaraz obok apartamentu McCannów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że 5C nie było w tym czasie wynajęte i teoretycznie nikt nie powinien był tam przebywać (mam nadzieję, że policja dobrze to sprawdziła i nie byli to pracownicy hotelu). Około godziny 18 tego samego dnia, widziano mężczyznę stojącego na schodach mieszkania McCannów. O godzinie 23 dwóch mężczyzn było widzianych kłócących się na ulicy niedaleko miejsca porwania. Gdy zdali sobie sprawę, że zostali zauważeni przez świadków ściszyli głosy i odeszli. Nie wiadomo, czy te zdarzenia są ze sobą połączone.
W początkowych fazach śledztwa policja popełniła wiele kardynalnych błędów. Miejsce zdarzenia nie zostało odpowiednio wcześnie zabezpieczone, a technicy policyjni badali mieszkanie bez odpowiedniej odzieży ochronnej.
McCannowie składali początkowo zeznania poprzez tłumacza, co sprawiało, że zeznania nie były dokładne i doprowadzały do nieporozumień.
Zagadkowe okazało się otwarte okno. Sugerowało, że ktoś dostał się do środka otwierając okno, jednak McCannowie byli pewni, że okno było dokładnie zamknięte i można je było otworzyć jedynie od wewnątrz. Z zewnętrznej strony nie było żadnych oznak włamania. Zastanawiam się, czy jest możliwe, że to Madeleine otworzyła okno chcąc uciec lub zawołać o pomoc, gdy usłyszała, że ktoś niepożądany wtargnął do mieszkania. Według niektórych teorii to Kate McCann otwarła okno, by upozorować porwanie.
W lipcu 2007 roku brytyjski detektyw przywiózł na miejsce zdarzenia dwa psy, z których jeden był wyszkolony w tropieniu zapachu zwłok, a drugi w zapachu krwi. Oba psy wyczuły coś w mieszkaniu wynajętym przez McCannów. Jeden z psów wyczuł zapach zwłok w bagażniku samochodu wynajmowanym przez McCannów w trakcie pobytu. Pies zaalarmował też detektywów, gdy powąchał ubrania Kate McCann. Brzmi poważnie? Niestety nic z tego nie jest niezbitym dowodem. Kate McCann pracowała jako lekarz rodzinny i wielokrotnie miała do czynienia ze zmarłymi. Z wynajmowanego auta korzystała przed McCannami niezliczona liczba osób. Tak samo jak z mieszkania, które zajmowali. Wszystkie oskarżenia zostały obalone przez adwokata McCannów.
Dla podsumowania: jeżeli to McCannowie zabili Madeleine, musieli ukryć jej ciało na przynajmniej dwa tygodnie na terenie hotelu, by później wynająć auto i wywieźć je w inne miejsce. Wydaje się to wręcz niemożliwe, w sytuacji, gdy policja i wszyscy wokół stale ich obserwują. Cały teren hotelu został również dokładnie przeszukany, więc ciało musiałoby być niezwykle dokładnie ukryte.
Inną popularną teorią jest, że Madeleine została porwana przez siatkę pedofilii. Co jakiś czas w mediach wypływa informacja, że dziewczynka podobna do Madeleine była widziana w różnych częściach świata. Zagadkowi mężczyźni widziani na terenie hotelu zdają się potwierdzać tę tezę. Możliwe też, że dziewczynka miała zostać porwana dla okupu, jednak coś poszło nie tak i doszło do jej śmierci.
Sprawa zaginięcia Madeleine jest jedną z tych, o których na początku nie chciałam pisać. Jej popularność sprawia, że zdecydowanie nie jest jedną, z tych "o których nie wiedziałeś". Jest również jedną z tych, o których nie mogę sobie wyrobić zdania, co do podejrzanych. Nie sądzę, żeby Kate i Gerry McCann stali za zniknięciem swojej córki. Jednak jest kilka małych dowodów, które dają mi do myślenia. Dlatego chętnie poczytam, co myślicie. Może ktoś ma bardzo dobrą teorię na ten temat.
http://findmadeleine.com/home.html
https://www.theguardian.com/uk/madeleinemccann
Edit (2 kwietnia 2019) : Nie do wiary, że minęły już prawie trzy lata odkąd pisałam o Maddie! Ze względu na najnowszy dokument Netflixa o zaginięciu Madeleine postanowiłam nagrać taki mały "update" i podsumowanie sprawy:
McCannowie zajmowali narożny apartament na parterze. Do mieszkania można dostać się na dwa sposoby: poprzez szklane drzwi w salonie wychodzące na tereny ośrodka wypoczynkowego, gdzie znajdowały się między innymi basen, korty tenisowe i restauracja, oraz przez drzwi z drugiej strony mieszkania wychodzące na ulicę. Madeleine spała wraz z rodzeństwem w jednej z dwóch sypialni.
W czwartek, 3 maja, w czasie śniadania Madeleine zapytała, dlaczego nikt do nich nie przyszedł, gdy wczoraj w nocy ona i jej brat płakali. Pytanie nie zostało potraktowane poważnie, ale w świetle późniejszych wypadków rodzice zaczęli podejrzewać, że ktoś mógł próbować dostać się do mieszkania noc wcześniej. Kate zauważyła również na bluzce od piżamy Madeleine dużą brązową
plamę, którą wtedy zignorowała.
Budynek, w którym mieszkali McCannowie i ich przyjaciele |
McCannowie i ich przyjaciele średnio co pół godziny sprawdzali, czy u dzieci wszystko w porządku. Drzwi od strony restauracji i basenu można było zamknąć tylko od środka, więc pozostawili je niezamknięte. Gerry zaszedł do mieszkania około godziny 21 i zastał wszystko w najlepszym porządku. Zastanowiły go tylko drzwi do pokoju dzieci, które zastał szeroko otwarte, a był pewien, że zostawił je zamknięte. Zamknął je z powrotem i wrócił do przyjaciół.
O godzinie 21:30 Kate chciała pójść zajrzeć do dzieci, ale jeden z przyjaciół obecnych przy stole, Matthew Oldfield, zaoferował, że zajrzy do nich po drodze do swoich dzieci. W apartamencie McCannów panowała cisza. W pokoju dzieci światło było zgaszone, więc nie zajrzał do pokoju i nie widział, czy Madeleine wciąż tam była. Jednak drzwi były ponownie otwarte, mimo iż Gerry McCann zamknął je pół godziny wcześniej. O 22:00 to Kate poszła do dzieci. Zobaczyła, że drzwi do pokoju są otwarte i chwyciła klamkę, by je zamknąć, jednak te zatrzasnęły się same z hukiem, jakby w mieszkaniu był przeciąg. Weszła do pokoju i zobaczyła, że okno w pokoju dzieci jest teraz otwarte, a Madeleine zniknęła ze swojego łóżka. Bliźnięta wciąż spały w swojej kołysce. Po prędkim przeszukaniu mieszkania pobiegła z powrotem do restauracji, krzycząc, że ktoś zabrał Madeleine. Zaraz potem Gerry poprosił Matthew Oldfielda, by pobiegł do recepcji wezwać policję. W ciągu nocy 60 osób, a wśród nich pracownicy hotelu i goście przeszukali całą okolicę sądząc początkowo, że Madeleine sama opuściła pokój. Policja przeszukała też wszystkie studnie, opuszczone budynki i inne niebezpieczne miejsca, jednak bez skutku.
Pomimo upływu lat wciąż nie wiadomo, co dokładnie zaszło w apartamencie McCannów. Wiele osób oskarża rodziców Madeleine o jej zaginięcie. McCannowie wielokrotnie występowali w mediach prosząc o pomoc i odpowiadając na pytania dziennikarzy. Sprawiali wrażenie ludzi spokojnych, opanowanych i statecznych, co wiele osób odebrało jako dowód ich winy. Wedle powszechnej opinii, Madeleine miała umrzeć w wyniku domowego wypadku, a rodzice, bojąc się odpowiedzialność, ukryli jej ciało.
Ostatnią osobą, która miała widzieć Madeleine był jej ojciec. Jeżeli jego zeznanie jest prawdą, do porwania doszło pomiędzy godziną 21 i 22, ponieważ Matthew Oldfield nie widział, czy dziewczynka była w mieszkaniu, gdy zaszedł tam o 21:30.
Początkowo sądzono, że Madeleine została zabrana zaraz po tym, jak Gerry McCann opuścił apartament. Jane Tanner, jedząca kolację razem z McCannami, opuściła stół zaraz po Gerrym, by zajrzeć do swoich dzieci. W wąskiej uliczce minęła Gerry'ego, który wracając od zatrzymał się, by porozmawiać z innym gościem hotelu. Mężczyźni nie pamiętali, by Jane ich minęła, więc jej zeznanie długo było traktowane jako nieprawdziwe. Tanner zbliżając się do mieszkania McCannów zobaczyła mężczyznę niosącego śpiące dziecko, który wyłonił się zza rogu i oddalił się od hotelu. Nie widziała twarzy jego ani dziecka, ale zapamiętała, ze dziecko było bose. Szkic mężczyzny pojawił się potem wielokrotnie w mediach. Jednak w 2013 roku udało się wyjaśnić, że osobą, którą widziała wtedy Jane był inny wczasowicz, który odebrał swoją córkę po wieczornej zabawie w klubie dla dzieci. Około godziny 22 w odległości około 500 metrów, para innych turystów, Mary i Martin Smith, widziała mężczyznę niosącego śpiącą dziewczynkę. Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby nie czuł się komfortowo niosąc dziecko i oddalał się w kierunku plaży. Według policji istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie Mary i Martin widzieli porywacza.
Wiele osób zeznało, że widziało różnych mężczyzn zachowujących się dziwnie w pobliżu
Na czerwono zaznaczono łózko Madeleine |
W początkowych fazach śledztwa policja popełniła wiele kardynalnych błędów. Miejsce zdarzenia nie zostało odpowiednio wcześnie zabezpieczone, a technicy policyjni badali mieszkanie bez odpowiedniej odzieży ochronnej.
McCannowie składali początkowo zeznania poprzez tłumacza, co sprawiało, że zeznania nie były dokładne i doprowadzały do nieporozumień.
Zagadkowe okazało się otwarte okno. Sugerowało, że ktoś dostał się do środka otwierając okno, jednak McCannowie byli pewni, że okno było dokładnie zamknięte i można je było otworzyć jedynie od wewnątrz. Z zewnętrznej strony nie było żadnych oznak włamania. Zastanawiam się, czy jest możliwe, że to Madeleine otworzyła okno chcąc uciec lub zawołać o pomoc, gdy usłyszała, że ktoś niepożądany wtargnął do mieszkania. Według niektórych teorii to Kate McCann otwarła okno, by upozorować porwanie.
W lipcu 2007 roku brytyjski detektyw przywiózł na miejsce zdarzenia dwa psy, z których jeden był wyszkolony w tropieniu zapachu zwłok, a drugi w zapachu krwi. Oba psy wyczuły coś w mieszkaniu wynajętym przez McCannów. Jeden z psów wyczuł zapach zwłok w bagażniku samochodu wynajmowanym przez McCannów w trakcie pobytu. Pies zaalarmował też detektywów, gdy powąchał ubrania Kate McCann. Brzmi poważnie? Niestety nic z tego nie jest niezbitym dowodem. Kate McCann pracowała jako lekarz rodzinny i wielokrotnie miała do czynienia ze zmarłymi. Z wynajmowanego auta korzystała przed McCannami niezliczona liczba osób. Tak samo jak z mieszkania, które zajmowali. Wszystkie oskarżenia zostały obalone przez adwokata McCannów.
Dla podsumowania: jeżeli to McCannowie zabili Madeleine, musieli ukryć jej ciało na przynajmniej dwa tygodnie na terenie hotelu, by później wynająć auto i wywieźć je w inne miejsce. Wydaje się to wręcz niemożliwe, w sytuacji, gdy policja i wszyscy wokół stale ich obserwują. Cały teren hotelu został również dokładnie przeszukany, więc ciało musiałoby być niezwykle dokładnie ukryte.
Kate i Gerry McCann |
Sprawa zaginięcia Madeleine jest jedną z tych, o których na początku nie chciałam pisać. Jej popularność sprawia, że zdecydowanie nie jest jedną, z tych "o których nie wiedziałeś". Jest również jedną z tych, o których nie mogę sobie wyrobić zdania, co do podejrzanych. Nie sądzę, żeby Kate i Gerry McCann stali za zniknięciem swojej córki. Jednak jest kilka małych dowodów, które dają mi do myślenia. Dlatego chętnie poczytam, co myślicie. Może ktoś ma bardzo dobrą teorię na ten temat.
http://findmadeleine.com/home.html
https://www.theguardian.com/uk/madeleinemccann
Edit (2 kwietnia 2019) : Nie do wiary, że minęły już prawie trzy lata odkąd pisałam o Maddie! Ze względu na najnowszy dokument Netflixa o zaginięciu Madeleine postanowiłam nagrać taki mały "update" i podsumowanie sprawy:
mnie się osobiście nie mieści w głowie jak można zostawić dzieci same. Nie ważne czy idziesz na kolację na przeciwko domu, czy zostawiasz dzieci same w ogrodzie...wtedy musisz liczyć się z tym, że stanie się coś niedobrego, a ty będziesz się obwiniać do końca życia o niedopatrzenie, czy niedopilnowanie. W tej sprawie chciałabym wierzyć, że Madeleine "spodobała się" jakiejś bezdzietnej parze, która otoczyła ją opieką i miłością. W ogóle nie chcę sobie wyobrażać innych, znacznie gorszych scenariuszy. Miejmy nadzieję, że kiedyś odnajdzie się żywa.
ReplyDeleteZgadzam się całkowicie! Nawet, jeżeli sprawdzali dzieci co pół godziny, to i tak jest to głupota, aby je same zostawiać w hotelu!!! Hotel nie jest bezpiecznym miejscem, każdy może zostać nierozpoznanym przy takiej ilości ludzi, jaka tam przebywa. Dziwi mnie też, że rodzice nie zwrócili uwagi, gdy dziewczynka im dzień wcześniej mówiła, że nikt do nich nie przyszedł, gdy płakali. Dlaczego płakali? Czy kiedy Twoje dziecko ci mówi, że płakało, to po prostu to olewasz? Dziwne... Rodzice naprawdę okazali się lekkomyślni.
Deletetam jest inne wychowanie dzieci, nad dziećmi tak się nie trzęsą. Rodzice uważali,że byli na tyle blisko że nic się nie stanie, po drugie w odstępie pół godziny ktoś ze znajomych sprawdzał czy dzieci śpią i wszystko jest w porządku.Ktoś ją faktycznie porwał i wywiózł, nie wiadomo nawet czy ona w ogóle żyje.
DeleteZnajomy miał sprawdzić po pół godziny a jednak nie sprawdził...poza tym przez pół godziny wszystko może się zdarzyć, dziecko się może zadławić, upaść wstając z łóżka i coś sobie zrobić.W przypadkach porwań dzieci staram się nie oceniać rodziców, ale w tej sytuacji pod każdym kątem dali ciała.
DeleteWygląda na to,ze ktos ułatwił porywaczom najprawdopodobniej siatce pedofilskiej porwanie...Okno otworzył od wewnątrz a na zewnątrz juz czekal porywacz...Pytanie tylko czy zrobił to sąsiad który zaglądał do dzieci czy ojciec dziewczynki...
ReplyDeletemyślę, że mogli mieć wśród znajomych kogoś kto chciał im to dziecko odebrać, to byli zamożni ludzie, opłacili porywacza i temat z głowy.
DeleteRzeczywiście, to jedna z tych spraw, w których mimo upływu czasu trudno jest zrozumieć, co się dokładnie stało.Z pewnością państwo McCann zachowali się lekkomyślnie, zostawiając dzieci w mieszkaniu i jeśli są niewinni, to wyrzucają to sobie zapewne do dzisiaj. Myślę, że nie można ich całkowicie oczyścić z podejrzeń, nawet rozpętana wokół porwania burza medialna może przemawiać przeciwko nim (vide przypadek "Madzi z Sosnowca"). Najbardziej prawdopodobna jest jednak,niestety, siatka pedofilska...tak czy siak, mała zapewne nie żyje :(
ReplyDeleteA wiesz może, czy McCannowie byli badani wariografem ?
ReplyDeleteJeżeli Kate McCane była lekarzem rodzinnym to nie miała raczej styczności ze zwłokami, chyba że sama kogoś uśmierciła. Moim zdaniem, mozliwe jest to że Madeline nie chciała by rodzice wychodzili i zostawili ją i bliźniaki samych. Chciała by byli przy niej jak się obudzi. Więc podali jej leki nasenne. Możliwe, że podali jej większą dawkę i dziewczynka umarła. Wdaje mi się to mimo wszystko całkiem możliwe, a rodzice nawet na smutnych nie wyglądają, zwłaszcza ojciec. Już nawet nie chodzi o rozpacz, ale o zwykły smutek.
ReplyDeleteChyba trochę poniosła fantazja po książce Alex Marwood. A co stałoby sie z ciałem?
ReplyDelete