Film z 1888 roku zatytułowany "Roundhay Garden Scene" uważany jest za pierwszy w historii zapis filmowy i zapewne większość z nas czytała o nim w podręcznikach do historii. Ten kilkusekundowy film został nakręcony przez Francuza Louisa Le Prince własnoręcznie zbudowaną przez niego kamerą. Pomimo, iż wynalezienie filmu kojarzy się częściej z braciami Lumiere to właśnie Le Prince dał początek kinematografii. Mało kto jednak wie, że Le Prince zaginął w sposób rodem z kryminałów Gastona Leroux.
Louis Le Prince |
Louis Le Prince urodził się w 1841 roku w miejscowości Metz we Francji. Za sprawą przyjaciela ojca, Louisa Daguerre (twórcy techniki robienia zdjęć zwanej dagerotypią), już jako chłopiec miał styczność z raczkującą wtedy sztuką fotografii. Doświadczenia z dzieciństwa zainspirowały go do podjęcia studiów poświęconych malarstwie w Paryżu oraz chemii w Lipsku. Po studiach mieszkał i pracował najpierw w Wielkiej Brytanii, gdzie się ożenił, a później Stanach Zjednoczonych. Zawsze poświęcając się pracy nad fotografią i wynalezieniem "ruszającego się zdjęcia". Sukces osiągnął w 1888 roku w Leeds. "Roundhay Garden Scene" przedstawia członków jego rodziny spacerujących po ogrodzie. Film trwa 2,5 sekundy.
Zaledwie dwa lata po swoim wielkim sukcesie Le Prince pracował już nad nową, lepszą wersją swojej kamery, którą miał zamiar wkrótce opatentować w Wielkiej Brytanii i wyjechać do Stanów, aby promować swoją pracę. Przez podróżą postanowił spędzić trochę czasu we Francji. Odwiedził swojego brata mieszkającego w Dijon.
16 września 1890 roku brat (nie znalazłam nigdzie jego imienia) odprowadził Louisa na pociąg do Paryża i był ostatnią osobą, która widziała go żywego. Le Prince wsiadł do pociągu i ślad zaginął po nim, jak i po jego bagażu. W poszukiwania zaangażowany został Scotland Yard i francuska policja. Nikt z obecnych na stacji i w pociągu nie pamiętał Louisa, nikt nie zauważył również niczego podejrzanego. Louise Le Prince rozpłynął się w powietrzu. Przeszukano okolice torów kolejowych na trasie Dijon - Paryż, lecz bezskutecznie.
Krąży wiele hipotez o tym, co mogło przydarzyć się Louisowi. Jedną z najprostszych jest, że wielki wynalazca cierpiał na depresję, miał dość zmagania się z trudną dziedziną jakiej się podjął i, prawdopodobnie już w Paryżu, popełnił samobójstwo. Nie ma jednak żadnych dowodów, aby Le Prince miał ze sobą problemy, ponadto jego biznes przynosił dochody. Bardziej prawdopodobnym wydaje się, że Louis, zmęczony ciągłym pościgiem patentowym, umyślnie postanowił zniknąć i zacząć życie gdzieś indziej.
Według innej, bardziej spiskowej teorii, Louis został zamordowany dla swojej kamery. Niedługo po zaginięciu Le Prince pierwszą kamerę opatentował nikt inny, a słynny Thomas Edison. Żona i najstarszy syn Louisa daremnie walczyli z urzędem patentowym uznanie ich bliskiego jako pierwszego wynalazcy. Jakkolwiek nieprawdopodobne wydaje się, żeby Thomas Edison był zamieszany w zaginięcie i prawdopodobne morderstwo swojego konkurenta, ta teoria należy do jednej z najczęściej powtarzanych. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że syn Louisa, zaciekle walczący o uznanie osiągnięć ojca, zginął zaledwie kilka lat później w tajemniczym wypadku podczas polowania na kaczki.
Nikt ze świadków nie zapamiętał Louisa, ani na stacji kolejowej, ani później w pociągu. Jedyną osobą twierdzącą, że Le Prince wsiadł do pociągu do Paryża był jego brat. Dlatego i on jest często wymieniany jako jeden z podejrzanych. Zazdrość i rywalizacja między braćmi mogła być wystarczającym motywem.
W 2003 roku w policyjnych archiwach Paryża znaleziono zdjęcie anonimowej ofiary utonięcia z 1890 roku. Twarz zmarłego, jakkolwiek zniekształcona niezaprzeczalnie przypomina twarz Louisa Le Prince. Nie wiadomo jednak, gdzie pochowano zwłoki topielca, więc dokonanie testów DNA w celu identyfikacji nie będzie możliwe, a szansa rozwiązania zagadki Louisa Le Prince prawdopodobnie przepadła bezpowrotnie.
Według innej, bardziej spiskowej teorii, Louis został zamordowany dla swojej kamery. Niedługo po zaginięciu Le Prince pierwszą kamerę opatentował nikt inny, a słynny Thomas Edison. Żona i najstarszy syn Louisa daremnie walczyli z urzędem patentowym uznanie ich bliskiego jako pierwszego wynalazcy. Jakkolwiek nieprawdopodobne wydaje się, żeby Thomas Edison był zamieszany w zaginięcie i prawdopodobne morderstwo swojego konkurenta, ta teoria należy do jednej z najczęściej powtarzanych. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że syn Louisa, zaciekle walczący o uznanie osiągnięć ojca, zginął zaledwie kilka lat później w tajemniczym wypadku podczas polowania na kaczki.
Nikt ze świadków nie zapamiętał Louisa, ani na stacji kolejowej, ani później w pociągu. Jedyną osobą twierdzącą, że Le Prince wsiadł do pociągu do Paryża był jego brat. Dlatego i on jest często wymieniany jako jeden z podejrzanych. Zazdrość i rywalizacja między braćmi mogła być wystarczającym motywem.
W 2003 roku w policyjnych archiwach Paryża znaleziono zdjęcie anonimowej ofiary utonięcia z 1890 roku. Twarz zmarłego, jakkolwiek zniekształcona niezaprzeczalnie przypomina twarz Louisa Le Prince. Nie wiadomo jednak, gdzie pochowano zwłoki topielca, więc dokonanie testów DNA w celu identyfikacji nie będzie możliwe, a szansa rozwiązania zagadki Louisa Le Prince prawdopodobnie przepadła bezpowrotnie.
W każdym artykule literówki. Aż odechciewa się czytać.
ReplyDeleteTo nie czytaj głąbie
Delete