Takiego mordercy jeszcze na tej stronie nie
było. Po tylu latach ta zbrodnia dalej szokuje i zmusza nas do poważnego
zastanowienia się, skąd bierze się psychopatia i jaki wpływ na rozwój
tego zaburzenia ma wczesne dzieciństwo.
Mary Flora Bell urodziła się w Newcastle upon Tyne w Wielkiej Brytanii w 1957 roku. Jej matka Betty w chwili narodzin miała siedemnaście lat i zajmowała się prostytucją. Ojciec dziewczynki jest nieznany, lecz Betty utrzymywała, że jest nim Billy Bell, recydywista i złodziej po którym dziewczynka dostała nazwisko i który później poślubił jej matkę.
Policji znany jest przynajmniej jeden przypadek, gdy Betty próbowała skrzywdzić dziecko w pierwszych miesiącach życia tak, by wyglądało to na wypadek. Później Mary zezna, że mniej więcej od 4 roku życia była zmuszana przez matkę do nierządu.
Mary była uważana w szkole za problematyczne i energiczne dziecko. Żyły z matką w biednej dzielnicy Scotswood, gdzie nikt nie przykładał do niczego większej uwagi.
W 1968 roku, gdy Mary miała 11 lat znaleziono zwłoki czteroletniego Martina Browna w opuszczonym budynku fabrycznym w Scotswood. Chłopiec został uduszony. Nikt nie podejrzewałby innego dziecka o dokonanie tego mordu, więc sprawca pozostawał nieznany. W tym samym czasie Mary zapewne przyznała się do zbrodni swojej o dwa lata starszej koleżance Normie Bell (z którą nie była spokrewniona), którą podobno łatwo było manipulować, co też sprytna Mary robiła.
Dziewczynki włamały się do pobliskiego przedszkola, zdemolowały je i pozostawiły karteczkę z dziecinnie nakreślonymi literami „Jestem mordercą i wrócę”. Policja wzięła to zdarzenie za żart i nie powiązała go ze sprawą Martina Browna.
Dwa miesiące później Mary, prawdopodobnie przy udziale Normy, udusiła trzyletniego Briana Howe’a. Pozostawiły go na rzadko uczęszczanym otwartym terenie w Scotswood. Jak wykazało śledztwo Mary później powróciła do ciała, by je okaleczyć. Na brzuchu chłopca znaleziono wyciętą brzytwą literę „N” poprawioną później na „M”. Nogi oraz genitalia chłopca zostały również okrutnie pocięte nożyczkami, znalezionymi później.
Co ciekawe później obie dziewczynki udzieliły pomocy Pat Howe, siostrze Briana, która szukała braciszka.
Po znalezieniu ciała Briana policja zaczęła łączyć to morderstwo z poprzednim. Ponieważ ofiarami były dzieci przesłuchano również uczniów pobliskiej szkoły. Możliwe, że śledczy nie zwróciliby uwagi na dziewczynki, gdyby nie próby Mary, by zrzucić winę na kogoś innego. Dziewczynka wyznała, że widziała pewnego ośmiolatka, który zaczepiał Briana i uderzył go bez powodu. Chłopiec miał mieć też przy sobie nożyczki, które Mary ze szczegółami opisała. Wtedy uwaga śledczych skupiła się na chłopcu, który jednak szybko okazał się fałszywym tropem, ponieważ w chwili zabójstwa przebywał z rodzicami na lotnisku. Ponieważ faktu znalezienia nożyczek i ich wyglądu nie podano do publicznej wiadomości dla śledczych stało się jasne, że Mary Bell wie o morderstwie więcej, niż wyjawia. Dodatkowo Mary przeraziła jednego z detektywów, Dobsona, osobliwie zachowując się na pogrzebie Briana. Podobno wydawała się zadowolona z siebie, śmiała się i zacierała ręce. Później okaże się, że tak samo zachowywała się podczas pogrzebu poprzedniej ofiary. Poza tym prosiła wtedy, by pozwolono zobaczyć jej ciało chłopca w trumnie i miała powiedzieć dorosłym „To ja jestem morderczynią”, ale ponieważ była uważana za psotne dziecko wzięto to za niesmaczny żart.
W końcu Norma wyjawiła detektywom, że w dniu śmierci Briana Mary przyszła do niej i pochwaliła się, że zabiła chłopca. Wzięła ją na miejsce zbrodni i przy niej dokonała okaleczeń. Mary była dumna ze swojego dzieła.
Mary została wzięta na przesłuchanie a śledczy postanowili zablefować. Wyjawili jej, że ktoś widział ją i ofiarę tamtego dnia. Mary wyraźnie się zdenerwowała zaczęła plątać w zeznaniach i kilkakrotnie złapano ją na kłamstwie. W końcu zeznała, że to Norma zabiła Briana i chciała dodatkowo obciąć mu nogę i ucho, ale nie udało im się, bo usłyszały czyjeś kroki i uciekły. Norma zaprzeczyła jej zeznaniom, ale faktem jest, że na ubraniu Briana znaleziono włókna z jej ubrania.
W czasie procesu Normę uniewinniono uznając ja za dziecinną, może nawet lekko opóźnioną w rozwoju i zupełnie zmanipulowaną przez Mary, którą określono jako „najdziwniejsze dziecko, agresywne, brutalne, okrutne, niezdolne do odczuwania wyrzutów sumienia. Ponadto o dominującej osobowości z niezwykłą inteligencją i przerażającym sprytem.” Mary uznano winną, jednak stwierdzono, że dziewczynka choruje na silne zaburzenia psychiczne i nie jest zdolna do rozróżniania dobra od zła. Nie można było umieścić jej w więzieniu ani szpitalu psychiatrycznym ze względu na jej wiek, ostatecznie wylądowała w zakładzie poprawczym, gdzie była jedyną dziewczynką. Angielska i zagraniczna prasa długo interesowały się losami Mary, co pozwoliło zarobić jej matce, która sprzedała mediom mnóstwo historyjek na temat Mary i jej podrobiony pamiętnik.
Dziewczyna wyszła na wolność w 1980 roku w wieku 23 lat. Podczas pobytu w zakładzie urodziła córkę, z którą zamieszkała gdzieś w Anglii pod przybranym nazwiskiem i żyje tam do teraz.
W 1999 roku Gitta Serena wydała książkę „Nieusłyszany krzyk: Historia Mary Bell”, z której profity czerpała również Mary, co wzbudziło oburzenie opinii publicznej, a rząd Tonego Blaira chciał powstrzymać wydanie książki, ponieważ nieetyczne jest, by przestępcy czerpali korzyści ze swoich zbrodni. Jednak należy dobrze się zastanowić, czy o Mary mamy mówić jako o przestępczyni czy jako o ofierze. Dzieci, które doświadczają przemocy seksualnej są agresywne i problematyczne. Teraz nauczycieli często szkoli się jak rozpoznawać objawy przemocy czy zaniedbania w stosunku do dzieci, jednak zapewne w latach 60tych wiedza na ten temat była znikoma, a krzywda wyrządzona Mary pozostawała niezauważona, aż w końcu znalazła ujście w postaci mordowania przedstawicieli przeciwnej płci i okaleczania genitaliów.
Mary żyje dalej gdzieś w Anglii pod nieznanym nazwiskiem, a jej mordercze skłonności zapewne zostały stłumione i pięćdziesięciosiedmioletnia teraz kobieta jest normalnym członkiem społeczeństwa, której przeszłości nie znają nawet jej najbliżsi sąsiedzi.
Mary Flora Bell urodziła się w Newcastle upon Tyne w Wielkiej Brytanii w 1957 roku. Jej matka Betty w chwili narodzin miała siedemnaście lat i zajmowała się prostytucją. Ojciec dziewczynki jest nieznany, lecz Betty utrzymywała, że jest nim Billy Bell, recydywista i złodziej po którym dziewczynka dostała nazwisko i który później poślubił jej matkę.
Policji znany jest przynajmniej jeden przypadek, gdy Betty próbowała skrzywdzić dziecko w pierwszych miesiącach życia tak, by wyglądało to na wypadek. Później Mary zezna, że mniej więcej od 4 roku życia była zmuszana przez matkę do nierządu.
Mary była uważana w szkole za problematyczne i energiczne dziecko. Żyły z matką w biednej dzielnicy Scotswood, gdzie nikt nie przykładał do niczego większej uwagi.
W 1968 roku, gdy Mary miała 11 lat znaleziono zwłoki czteroletniego Martina Browna w opuszczonym budynku fabrycznym w Scotswood. Chłopiec został uduszony. Nikt nie podejrzewałby innego dziecka o dokonanie tego mordu, więc sprawca pozostawał nieznany. W tym samym czasie Mary zapewne przyznała się do zbrodni swojej o dwa lata starszej koleżance Normie Bell (z którą nie była spokrewniona), którą podobno łatwo było manipulować, co też sprytna Mary robiła.
Dziewczynki włamały się do pobliskiego przedszkola, zdemolowały je i pozostawiły karteczkę z dziecinnie nakreślonymi literami „Jestem mordercą i wrócę”. Policja wzięła to zdarzenie za żart i nie powiązała go ze sprawą Martina Browna.
Dwa miesiące później Mary, prawdopodobnie przy udziale Normy, udusiła trzyletniego Briana Howe’a. Pozostawiły go na rzadko uczęszczanym otwartym terenie w Scotswood. Jak wykazało śledztwo Mary później powróciła do ciała, by je okaleczyć. Na brzuchu chłopca znaleziono wyciętą brzytwą literę „N” poprawioną później na „M”. Nogi oraz genitalia chłopca zostały również okrutnie pocięte nożyczkami, znalezionymi później.
Co ciekawe później obie dziewczynki udzieliły pomocy Pat Howe, siostrze Briana, która szukała braciszka.
Po znalezieniu ciała Briana policja zaczęła łączyć to morderstwo z poprzednim. Ponieważ ofiarami były dzieci przesłuchano również uczniów pobliskiej szkoły. Możliwe, że śledczy nie zwróciliby uwagi na dziewczynki, gdyby nie próby Mary, by zrzucić winę na kogoś innego. Dziewczynka wyznała, że widziała pewnego ośmiolatka, który zaczepiał Briana i uderzył go bez powodu. Chłopiec miał mieć też przy sobie nożyczki, które Mary ze szczegółami opisała. Wtedy uwaga śledczych skupiła się na chłopcu, który jednak szybko okazał się fałszywym tropem, ponieważ w chwili zabójstwa przebywał z rodzicami na lotnisku. Ponieważ faktu znalezienia nożyczek i ich wyglądu nie podano do publicznej wiadomości dla śledczych stało się jasne, że Mary Bell wie o morderstwie więcej, niż wyjawia. Dodatkowo Mary przeraziła jednego z detektywów, Dobsona, osobliwie zachowując się na pogrzebie Briana. Podobno wydawała się zadowolona z siebie, śmiała się i zacierała ręce. Później okaże się, że tak samo zachowywała się podczas pogrzebu poprzedniej ofiary. Poza tym prosiła wtedy, by pozwolono zobaczyć jej ciało chłopca w trumnie i miała powiedzieć dorosłym „To ja jestem morderczynią”, ale ponieważ była uważana za psotne dziecko wzięto to za niesmaczny żart.
W końcu Norma wyjawiła detektywom, że w dniu śmierci Briana Mary przyszła do niej i pochwaliła się, że zabiła chłopca. Wzięła ją na miejsce zbrodni i przy niej dokonała okaleczeń. Mary była dumna ze swojego dzieła.
Mary została wzięta na przesłuchanie a śledczy postanowili zablefować. Wyjawili jej, że ktoś widział ją i ofiarę tamtego dnia. Mary wyraźnie się zdenerwowała zaczęła plątać w zeznaniach i kilkakrotnie złapano ją na kłamstwie. W końcu zeznała, że to Norma zabiła Briana i chciała dodatkowo obciąć mu nogę i ucho, ale nie udało im się, bo usłyszały czyjeś kroki i uciekły. Norma zaprzeczyła jej zeznaniom, ale faktem jest, że na ubraniu Briana znaleziono włókna z jej ubrania.
W czasie procesu Normę uniewinniono uznając ja za dziecinną, może nawet lekko opóźnioną w rozwoju i zupełnie zmanipulowaną przez Mary, którą określono jako „najdziwniejsze dziecko, agresywne, brutalne, okrutne, niezdolne do odczuwania wyrzutów sumienia. Ponadto o dominującej osobowości z niezwykłą inteligencją i przerażającym sprytem.” Mary uznano winną, jednak stwierdzono, że dziewczynka choruje na silne zaburzenia psychiczne i nie jest zdolna do rozróżniania dobra od zła. Nie można było umieścić jej w więzieniu ani szpitalu psychiatrycznym ze względu na jej wiek, ostatecznie wylądowała w zakładzie poprawczym, gdzie była jedyną dziewczynką. Angielska i zagraniczna prasa długo interesowały się losami Mary, co pozwoliło zarobić jej matce, która sprzedała mediom mnóstwo historyjek na temat Mary i jej podrobiony pamiętnik.
Dziewczyna wyszła na wolność w 1980 roku w wieku 23 lat. Podczas pobytu w zakładzie urodziła córkę, z którą zamieszkała gdzieś w Anglii pod przybranym nazwiskiem i żyje tam do teraz.
W 1999 roku Gitta Serena wydała książkę „Nieusłyszany krzyk: Historia Mary Bell”, z której profity czerpała również Mary, co wzbudziło oburzenie opinii publicznej, a rząd Tonego Blaira chciał powstrzymać wydanie książki, ponieważ nieetyczne jest, by przestępcy czerpali korzyści ze swoich zbrodni. Jednak należy dobrze się zastanowić, czy o Mary mamy mówić jako o przestępczyni czy jako o ofierze. Dzieci, które doświadczają przemocy seksualnej są agresywne i problematyczne. Teraz nauczycieli często szkoli się jak rozpoznawać objawy przemocy czy zaniedbania w stosunku do dzieci, jednak zapewne w latach 60tych wiedza na ten temat była znikoma, a krzywda wyrządzona Mary pozostawała niezauważona, aż w końcu znalazła ujście w postaci mordowania przedstawicieli przeciwnej płci i okaleczania genitaliów.
Mary żyje dalej gdzieś w Anglii pod nieznanym nazwiskiem, a jej mordercze skłonności zapewne zostały stłumione i pięćdziesięciosiedmioletnia teraz kobieta jest normalnym członkiem społeczeństwa, której przeszłości nie znają nawet jej najbliżsi sąsiedzi.
PS. Załączam zdjęcia Mary w dzieciństwie jak i
dorosłości. Wygląda na morderczynię i psychopatkę czy raczej na
niewinne dziecko?
Mary w dorosłości
Na yt jest dokument o niej The Mary Bell case.
ReplyDeleteThank you foor being you
ReplyDelete