W 1910 roku Central Park w
Nowym Jorku niewiele różnił się od tego, który znamy obecnie. Już wtedy
był zieloną oazą pośród rozrastającego się miasta, a w niedzielne
popołudnia rodziny tłumnie ściągały tam, by odpocząć na świeżym
powietrzu. Również wtedy, jak i teraz dochodziło w nim do przestępstw.
Jego gęsta roślinność i duża powierzchnia są idealnym miejscem do
spędzenia nocy dla bezdomnych czy drobnych złodziejaszków. Rankiem 12
grudnia 1910 roku dwudziestopięcioletnia Dorothy Arnold, córka bogatego
importera wyszła z domu rodziców na Mahattanie z zamiarem kupna nowej
sukni wieczorowej. Była wykształconą, młodą damą, która ukończyła
studia, znała kilka języków i próbowała swoich sił jako pisarka
publikując krótkie opowiadania w czasopismach. Jak przystało na strojną
córkę milionera dziewczyna miała na sobie skrojoną na miarę niebieską
suknię, niebieski płaszcz, czarny kapelusik zgodny z ówczesną modą i
dopasowane kolczyki. Po zakupach umiliła sobie czas zachodząc do sklepu
ze słodyczami przy Piątej Alei kupując czekoladki, zajrzała też do
księgarni, gdzie kupiła nową powieść. Spotkała tam przyjaciółkę, z którą
ucięła sobie krótką pogawędkę. Prawdopodobnie, gdyby nie to, mielibyśmy
jeszcze większy problem z ustaleniem, co dziewczyna robiła tego dnia.
Pożegnała się z przyjaciółką mówiąc, że zamierza przejść się jeszcze po
Central Parku i udać do hotelu Waldorf-Astoria, gdzie była umówiona ze
swoją mamą na obiad. Przyjaciółka Dorothy była ostatnią znaną osobą,
która widziała ją żywą, odchodzącą Piątą Aleją w stronę Central Parku.
Matka Dorothy początkowo nie przejęła się szczególnie nie pojawieniem się córki na obiedzie, gdy nie zjawiała się na noc w domu również nie podniesiono alarmu, obawiając się, że jeśli Dorothy przebywa z jakimś mężczyzną wywoła to skandal i zniszczy jej reputację. Dopiero, gdy córka nie pojawiła się w domu kolejnego wieczora postanowili wynająć prywatnych detektywów. Jednak ich wysiłki nie zdały się na nic, Dorothy nie zatrzymała się u nikogo z przyjaciół, nikt też o niej nie słyszał. Dopiero kilka miesięcy po zaginięciu rodzice postanowili powiadomić policję, która po takim czasie niewiele mogła zrobić. Przeszukano Central Park, lecz nie natrafiono na najmniejszy ślad kobiety. Gdyby zarządzono takie poszukiwania dzień po zaginięciu może udało by się coś znaleźć: jeśli dziewczyna została napadnięta lub uprowadzona mogły gdzieś pozostać ślady walki czy jakaś część jej garderoby lub torby ze sprawunkami, które miała ze sobą. Zdjęcia Dorothy opublikowały wszystkie gazety w Stanach oraz w Europie, jednak nie przyniosło to żadnego skutku, ani jeden obiecujący trop nie pojawił się w sprawie panny Arnold. Jej rodzice szybko się poddali, a ojciec był przekonany, że została napadnięta, zamordowana a ciało ukryto na dnie Rezerwuaru - ogromnego zbiornika wodnego w sercu parku. Jednak nie ma na to najmniejszego dowodu. A swoją drogą, ciekawe, że rodzice którym zaginęło dziecko szybko przekonują sami siebie, że ich latorośl nie żyje, została zamordowana, to już któryś z kolei przypadek, w którym rodzic woli pogodzić się z tym, że jego córka nie żyje, niż żyć nadzieją, że kiedyś odnajdzie się żywa. Najwyraźniej to najlepszy sposób radzenia sobie z rzeczywistością.
Czy możliwe jest, że Dorothy uciekła? Możliwe jest, ale czy prawdopodobne? Jakiś czas wcześniej Dorothy chciała wyprowadzić się z domu rodziców – jednak konserwatywnemu ojcu nie mieściło się w głowie, by niezamężna panna mieszkała sama. Było to powodem wielu domowych kłótni, lecz w chwili zaginięcia wydawało się, że jest to przedawniony spór. Zresztą Dorothy w chwili zaginięcia nie miała przy sobie zbyt pokaźnej sumy pieniędzy, więc nie byłaby w stanie daleko wyjechać a tym bardziej dłużej się ukrywać. Może więc ktoś jej pomógł w ucieczce? Najciekawszą rzeczą jaką ujawniło śledztwo był chyba romans Dorothy z czterdziestokilkuletnim Georgem Criscomem, inżynierem z Pittsburga. Parę miesięcy przed zniknięciem Dorothy okłamała rodziców mówiąc, że wyjeżdza na kilka dni odwiedzić przyjaciółki ze studiów, lecz w istocie spędziła ten czas z kochankiem, by mieć pieniądze na dotarcie do niego zastawiła w lombardzie swoją biżuterię. Na Criscoma padły poważne podejrzenia, gdy sprawa wyszła na jaw, jednak szybko udowodniono, że w czasie zaginięcia swojej dziewczyny przebył we Florencji. Później mężczyzna intensywnie włączył się w poszukiwania Dorothy, obiecując zarazem jej rodzicom, ze gdy tylko dziewczyna się odnajdzie od razu ją poślubi. To również Criscom wysnuł teorię, że za zniknięcie Dorothy stoi depresja i dziewczyna mogła popełnić samobójstwo: na dowód pokazał najnowszy list od dziewczyny, w którym żaliła się na marne recenzje swojego ostatniego opowiadania. Wszyscy, którzy spotkali Dorothy tamtego dnia utrzymywali jednak, że było ona w dobrym humorze, sprawiała wrażenie wręcz podekscytowanej. Podobno samobójcy często ekscytują się przed odebraniem sobie życia; cieszą się, że ich męki w końcu się skończą. Czy Dorothy miała istotnie powody, by się zabijać? Nie byliśmy w jej głowie, więc nie możemy powiedzieć. Ale dla mnie niezbitym dowodem przeczącym idei samobójstwa jest kupienie przez dziewczynę nowej książki. Kto kupuje powieść, skoro wie, że zaraz i tak ma iść się utopić? Zatem ekscytacja Dorothy mogła być wywołana czymś innym, może miała się z kimś spotkać w parku? A może po prostu była usatysfakcjonowana po udanych zakupach? Której kobiecie się to nie zdarza? Faktem jest, że mama Dorothy proponowała jej towarzystwo przy zakupach, ale Dorothy odmówiła, chcąc iść sama.
Im dłużej nie było żadnego tropu tym ciekawsze teorie zaczęły powstawać. Ktoś wysnuł teorię, że Dorothy zaszła w ciążę z Georgem i tego popołudnia udała się do kliniki aborcyjnej, by usunąć ciążę, jednak zmarła w czasie zabiegu a jej śmierć zatuszowano. Pomysł ciekawy, ale brak na to najmniejszych dowodów.
Do dziś sprawa Dorothy pozostaje nierozwiązana. Najsensowniejsza wydaje się wersja z napaścią i ukryciem zwłok, jednak czy naprawdę tak łatwo napaść kogoś w biały dzień w centrum miasta i to na dodatek w zimie, gdy brak liści na drzewach powoduje, że alejki są dobrze widoczne? Gdy przeczytałam, że rodzina Dorothy była bardzo bogata pomyślałam, ze może ktoś chciał uprowadzić ją dla okupu, ale w trakcie porwania Dorothy uległa wypadkowi, w wyniku którego umarła. Ale to wszystko tylko moje domysły. Macie swoje?
Matka Dorothy początkowo nie przejęła się szczególnie nie pojawieniem się córki na obiedzie, gdy nie zjawiała się na noc w domu również nie podniesiono alarmu, obawiając się, że jeśli Dorothy przebywa z jakimś mężczyzną wywoła to skandal i zniszczy jej reputację. Dopiero, gdy córka nie pojawiła się w domu kolejnego wieczora postanowili wynająć prywatnych detektywów. Jednak ich wysiłki nie zdały się na nic, Dorothy nie zatrzymała się u nikogo z przyjaciół, nikt też o niej nie słyszał. Dopiero kilka miesięcy po zaginięciu rodzice postanowili powiadomić policję, która po takim czasie niewiele mogła zrobić. Przeszukano Central Park, lecz nie natrafiono na najmniejszy ślad kobiety. Gdyby zarządzono takie poszukiwania dzień po zaginięciu może udało by się coś znaleźć: jeśli dziewczyna została napadnięta lub uprowadzona mogły gdzieś pozostać ślady walki czy jakaś część jej garderoby lub torby ze sprawunkami, które miała ze sobą. Zdjęcia Dorothy opublikowały wszystkie gazety w Stanach oraz w Europie, jednak nie przyniosło to żadnego skutku, ani jeden obiecujący trop nie pojawił się w sprawie panny Arnold. Jej rodzice szybko się poddali, a ojciec był przekonany, że została napadnięta, zamordowana a ciało ukryto na dnie Rezerwuaru - ogromnego zbiornika wodnego w sercu parku. Jednak nie ma na to najmniejszego dowodu. A swoją drogą, ciekawe, że rodzice którym zaginęło dziecko szybko przekonują sami siebie, że ich latorośl nie żyje, została zamordowana, to już któryś z kolei przypadek, w którym rodzic woli pogodzić się z tym, że jego córka nie żyje, niż żyć nadzieją, że kiedyś odnajdzie się żywa. Najwyraźniej to najlepszy sposób radzenia sobie z rzeczywistością.
Czy możliwe jest, że Dorothy uciekła? Możliwe jest, ale czy prawdopodobne? Jakiś czas wcześniej Dorothy chciała wyprowadzić się z domu rodziców – jednak konserwatywnemu ojcu nie mieściło się w głowie, by niezamężna panna mieszkała sama. Było to powodem wielu domowych kłótni, lecz w chwili zaginięcia wydawało się, że jest to przedawniony spór. Zresztą Dorothy w chwili zaginięcia nie miała przy sobie zbyt pokaźnej sumy pieniędzy, więc nie byłaby w stanie daleko wyjechać a tym bardziej dłużej się ukrywać. Może więc ktoś jej pomógł w ucieczce? Najciekawszą rzeczą jaką ujawniło śledztwo był chyba romans Dorothy z czterdziestokilkuletnim Georgem Criscomem, inżynierem z Pittsburga. Parę miesięcy przed zniknięciem Dorothy okłamała rodziców mówiąc, że wyjeżdza na kilka dni odwiedzić przyjaciółki ze studiów, lecz w istocie spędziła ten czas z kochankiem, by mieć pieniądze na dotarcie do niego zastawiła w lombardzie swoją biżuterię. Na Criscoma padły poważne podejrzenia, gdy sprawa wyszła na jaw, jednak szybko udowodniono, że w czasie zaginięcia swojej dziewczyny przebył we Florencji. Później mężczyzna intensywnie włączył się w poszukiwania Dorothy, obiecując zarazem jej rodzicom, ze gdy tylko dziewczyna się odnajdzie od razu ją poślubi. To również Criscom wysnuł teorię, że za zniknięcie Dorothy stoi depresja i dziewczyna mogła popełnić samobójstwo: na dowód pokazał najnowszy list od dziewczyny, w którym żaliła się na marne recenzje swojego ostatniego opowiadania. Wszyscy, którzy spotkali Dorothy tamtego dnia utrzymywali jednak, że było ona w dobrym humorze, sprawiała wrażenie wręcz podekscytowanej. Podobno samobójcy często ekscytują się przed odebraniem sobie życia; cieszą się, że ich męki w końcu się skończą. Czy Dorothy miała istotnie powody, by się zabijać? Nie byliśmy w jej głowie, więc nie możemy powiedzieć. Ale dla mnie niezbitym dowodem przeczącym idei samobójstwa jest kupienie przez dziewczynę nowej książki. Kto kupuje powieść, skoro wie, że zaraz i tak ma iść się utopić? Zatem ekscytacja Dorothy mogła być wywołana czymś innym, może miała się z kimś spotkać w parku? A może po prostu była usatysfakcjonowana po udanych zakupach? Której kobiecie się to nie zdarza? Faktem jest, że mama Dorothy proponowała jej towarzystwo przy zakupach, ale Dorothy odmówiła, chcąc iść sama.
Im dłużej nie było żadnego tropu tym ciekawsze teorie zaczęły powstawać. Ktoś wysnuł teorię, że Dorothy zaszła w ciążę z Georgem i tego popołudnia udała się do kliniki aborcyjnej, by usunąć ciążę, jednak zmarła w czasie zabiegu a jej śmierć zatuszowano. Pomysł ciekawy, ale brak na to najmniejszych dowodów.
Do dziś sprawa Dorothy pozostaje nierozwiązana. Najsensowniejsza wydaje się wersja z napaścią i ukryciem zwłok, jednak czy naprawdę tak łatwo napaść kogoś w biały dzień w centrum miasta i to na dodatek w zimie, gdy brak liści na drzewach powoduje, że alejki są dobrze widoczne? Gdy przeczytałam, że rodzina Dorothy była bardzo bogata pomyślałam, ze może ktoś chciał uprowadzić ją dla okupu, ale w trakcie porwania Dorothy uległa wypadkowi, w wyniku którego umarła. Ale to wszystko tylko moje domysły. Macie swoje?
Nie ma to jak po paru miesiącach wezwać policję.
ReplyDeleteNie ma to jak po paru miesiącach wezwać policję.
ReplyDelete