Było już o różnych
tajemniczych zgonach w górach w Rosji, Norwegii czy USA. Idąc
zatłoczonym szlakiem nad Morskie Oko, aż ciężko sobie wyobrazić, że i w
polskich górach dochodzi do morderstw.
1. Studentka socjologii, Katarzyna P., przyjechała do Zakopanego z Lublina w lipcu 2003 roku. Samotna dziewczyna poznała na dworcu mężczyznę, który podawał się za przewodnika tatrzańskiego. Szczęśliwa z zawarcia nowej znajomości zgodziła się na wspólny spacer Doliną Chochołowską, gdzie była widziana po raz ostatni 31 lipca. 5 sierpnia znaleziono worek z ubraniami oraz dokumentami Katarzyny. Na podstawie zeznań świadków udało się odtworzyć portret pamięciowy towarzysza dziewczyny. Mężczyzna był podobny do Pawła H., karanego już wcześniej za gwałty i rozboje. Mężczyznę udało odnaleźć w Koninie. Zatrzymany przyznał się do gwałtu i morderstwa Katarzyny, wskazał też miejsce, gdzie zakopał zwłoki (tuż koło szlaku turystycznego schodzącego z Doliny Chochołowskiej).
Wszystkich, którzy narzekają na złe działanie Wymiaru Sprawiedliwości w Polsce zapewne ucieszy wiadomość, że Paweł H. został skazany na dożywocie.
2. Jednak w przypadku tego morderstwa nikt nie został zatrzymany ani skazany. 17 sierpnia 1997 roku studenci Akademii Rolniczej we Wrocławiu, Anna Kembrowska i Robert Odżga, wędrowali szlakiem turystycznym w Górach Stołowych w okolicy Karłowa. Zmierzali na konferencję naukową w pobliskim schronisku, lecz nigdy na nią nie dotarli. Dopiero 11 dni później znaleziono ich zwłoki. Oboje mieli przestrzelone głowy i opuszczone do kolan spodnie, co miało pozorować gwałt. W dniu, w którym zostali zabici okoliczne szlaki przemierzało tysiące osób, jednak nikt niczego nie widział ani nie słyszał. Sprawca zabrał parze zegarki, aparat i pamiętnik Anny. Nie dość, że morderstwo przypomina egzekucję to studenci zastrzeleni zostali z czeskiego pistoletu wyprodukowanego jeszcze przed wojną. Właśnie z tego powodu podejrzewa się, że zbrodni mogli dokonać neonaziści, którzy tego dnia mieli zlot w Dusznikach Zdroju. Oboje, Anna i Robert, mieli długie włosy i ubierali się na modłę hippisowską, co mogło sprowokować młodych wyznawców chorych idei.
3. Urszula Olszowska, studentka (kolejna) Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie w lipcu 2010 roku wyszła z domu mówiąc, że idzie spotkać się ze znajomymi na krakowskim rynku. Gdy nie wróciła do rana jej ojciec postanowił wezwać policję. Na początku nie udało się ustalić dokąd poszła Ula oraz czy z kimś się spotkała. Ula była pasjonatką gór, gdy wychodziła z domu miała na sobie buty trekkingowe i sportową kurtkę, dlatego jej ojciec postanowił na własną rękę rozpocząć akcję poszukiwawczą. Objechał większość schronisk górskich w Polsce rozklejając plakaty i rozpytując o córkę. Trochę czasu zajęło mu dotarcie do schroniska w Pięciu Stawach, a dopiero tam jeden z pracowników skojarzył, że miesiąc wcześniej przypadkowi turyści znaleźli plecak i dokumenty Urszuli. Przez cały ten czas plecak leżał w schronisku wraz z innymi zagubionymi rzeczami. Rozpoczęto gruntowne poszukiwania, ale dopiero miesiąc później, 150 metrów od miejsca znalezienia plecaka znaleziono ciało Uli. Zwłoki leżały w strumyku, w pobliżu Wielkiej Siklawy, z powodu wysokiego stopnia rozkładu nie udało się ustalić przyczyny śmierci. Śledztwo obecnie jest umorzone. Nie wiadomo, czy Ula popełniła samobójstwo, została zamordowana czy uległa nieszczęśliwemu wypadkowi. Gazeta Krakowska donosi o zaniedbaniach w śledztwie (po odnalezieniu zwłok ojciec Uli znalazł w pobliżu strumienia jej rzeczy osobiste, policja mimo oględzin miejsca zdarzenia musiała je pominąć). Znalazł się również anonimowy świadek, który zeznał, że w dniu, gdy Ula przebywała górach słyszał krzyki w okolicach Wielkiej Siklawy, jednak z jakiegoś powodu boi się ujawnić policji swoich danych, nie mówiąc o złożeniu oficjalnych zeznań. Zachowanie Uli może sugerować samobójstwo, ale okoliczności jej śmierci są dosyć tajemnicze.
1. Studentka socjologii, Katarzyna P., przyjechała do Zakopanego z Lublina w lipcu 2003 roku. Samotna dziewczyna poznała na dworcu mężczyznę, który podawał się za przewodnika tatrzańskiego. Szczęśliwa z zawarcia nowej znajomości zgodziła się na wspólny spacer Doliną Chochołowską, gdzie była widziana po raz ostatni 31 lipca. 5 sierpnia znaleziono worek z ubraniami oraz dokumentami Katarzyny. Na podstawie zeznań świadków udało się odtworzyć portret pamięciowy towarzysza dziewczyny. Mężczyzna był podobny do Pawła H., karanego już wcześniej za gwałty i rozboje. Mężczyznę udało odnaleźć w Koninie. Zatrzymany przyznał się do gwałtu i morderstwa Katarzyny, wskazał też miejsce, gdzie zakopał zwłoki (tuż koło szlaku turystycznego schodzącego z Doliny Chochołowskiej).
Wszystkich, którzy narzekają na złe działanie Wymiaru Sprawiedliwości w Polsce zapewne ucieszy wiadomość, że Paweł H. został skazany na dożywocie.
2. Jednak w przypadku tego morderstwa nikt nie został zatrzymany ani skazany. 17 sierpnia 1997 roku studenci Akademii Rolniczej we Wrocławiu, Anna Kembrowska i Robert Odżga, wędrowali szlakiem turystycznym w Górach Stołowych w okolicy Karłowa. Zmierzali na konferencję naukową w pobliskim schronisku, lecz nigdy na nią nie dotarli. Dopiero 11 dni później znaleziono ich zwłoki. Oboje mieli przestrzelone głowy i opuszczone do kolan spodnie, co miało pozorować gwałt. W dniu, w którym zostali zabici okoliczne szlaki przemierzało tysiące osób, jednak nikt niczego nie widział ani nie słyszał. Sprawca zabrał parze zegarki, aparat i pamiętnik Anny. Nie dość, że morderstwo przypomina egzekucję to studenci zastrzeleni zostali z czeskiego pistoletu wyprodukowanego jeszcze przed wojną. Właśnie z tego powodu podejrzewa się, że zbrodni mogli dokonać neonaziści, którzy tego dnia mieli zlot w Dusznikach Zdroju. Oboje, Anna i Robert, mieli długie włosy i ubierali się na modłę hippisowską, co mogło sprowokować młodych wyznawców chorych idei.
3. Urszula Olszowska, studentka (kolejna) Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie w lipcu 2010 roku wyszła z domu mówiąc, że idzie spotkać się ze znajomymi na krakowskim rynku. Gdy nie wróciła do rana jej ojciec postanowił wezwać policję. Na początku nie udało się ustalić dokąd poszła Ula oraz czy z kimś się spotkała. Ula była pasjonatką gór, gdy wychodziła z domu miała na sobie buty trekkingowe i sportową kurtkę, dlatego jej ojciec postanowił na własną rękę rozpocząć akcję poszukiwawczą. Objechał większość schronisk górskich w Polsce rozklejając plakaty i rozpytując o córkę. Trochę czasu zajęło mu dotarcie do schroniska w Pięciu Stawach, a dopiero tam jeden z pracowników skojarzył, że miesiąc wcześniej przypadkowi turyści znaleźli plecak i dokumenty Urszuli. Przez cały ten czas plecak leżał w schronisku wraz z innymi zagubionymi rzeczami. Rozpoczęto gruntowne poszukiwania, ale dopiero miesiąc później, 150 metrów od miejsca znalezienia plecaka znaleziono ciało Uli. Zwłoki leżały w strumyku, w pobliżu Wielkiej Siklawy, z powodu wysokiego stopnia rozkładu nie udało się ustalić przyczyny śmierci. Śledztwo obecnie jest umorzone. Nie wiadomo, czy Ula popełniła samobójstwo, została zamordowana czy uległa nieszczęśliwemu wypadkowi. Gazeta Krakowska donosi o zaniedbaniach w śledztwie (po odnalezieniu zwłok ojciec Uli znalazł w pobliżu strumienia jej rzeczy osobiste, policja mimo oględzin miejsca zdarzenia musiała je pominąć). Znalazł się również anonimowy świadek, który zeznał, że w dniu, gdy Ula przebywała górach słyszał krzyki w okolicach Wielkiej Siklawy, jednak z jakiegoś powodu boi się ujawnić policji swoich danych, nie mówiąc o złożeniu oficjalnych zeznań. Zachowanie Uli może sugerować samobójstwo, ale okoliczności jej śmierci są dosyć tajemnicze.
No comments:
Post a Comment