Sunday, March 27, 2016

#67 JonBenet Ramsey


Ta sprawa dosłownie spędziła mi sen z powiek ostatniej nocy. Liczba dokumentów o sprawie JonBenet Ramsey na YouTube jest przytłaczająca. Historia ta pozostaje w czołówce najdziwniejszych, niewyjaśnionych spraw. Może jednak powinna pozostać w czołówce najbardziej spartaczonych śledztw w historii.
JonBenet Ramsey przyszła na świat 6 sierpnia 1990 roku w Atlancie. Była drugim dzieckiem Johna i Patsy. John Ramsey kierował dobrze prosperującą firmą komputerową. W 1991 roku ze względów służbowych przeprowadził się z rodziną do Boulder w Kolorado. Patsy Ramsey, Miss Zachodniej Wirginii z roku 1977, zaczęła zapisywać kilkuletnią JonBenet na konkursy piękności. Dziewczynka w swoim krótkim życiu zdobyła wiele tytułów, m.in.: Amerykańskiej Małej Miss, Małej Miss Kolorado, Dziecięcej Gwiazdy, Narodowej Małej Miss.
Patsy Ramsey w 1977 roku 

Rodzina Ramsey spędzała wieczór 25 grudnia 1996 roku w swojej trzypiętrowej posiadłości w Boulder. W nocy z 25 na 26 grudnia w domu znajdowały się tylko cztery osoby: państwo Ramsey, JonBenet oraz jej dziewięcioletni brat Burke. Według zeznań Patsy Ramsey kobieta wstała wcześnie rano 25 grudnia i odkryła, że JonBenet zniknęła ze swojego łóżka. Na schodach prowadzących do kuchni ktoś zostawił długi list:
 Drogi Panie Ramsey,

 Słuchaj uważnie! Jesteśmy grupą ludzi, którzy reprezentują zagraniczną organizację. Szanujemy pański biznes, lecz nie kraj, któremu służy. Pańska córka znajduje się w naszych rękach. Jest bezpieczna i nie stanie jej się krzywda. Jeśli chcesz, by doczekała 1997 roku postępuj zgodnie z poniższymi warunkami (…)”
Następnie następowało żądanie wypłacenia 118 tysięcy dolarów. Co ciekawe, jest to kwota identyczna do kwoty premii, jaką otrzymał John Ramsey zeszłego roku. Porywacz poinformował, że zadzwoni pomiędzy godziną 8:00 a 10:00 w celu podania miejsca przekazania okupu. Dużą część listu zajmowały ostrzeżenia, że każda próba kontaktu z policją czy nawet znajomymi oznacza automatyczną egzekucję jego córki. List był podpisany literami „S.B.T.C.”.
Oryginał listu
Pomimo wyraźnych ostrzeżeń, rodzice zadzwonili po policję oraz bliskich znajomych. W domu prędko zaczęli pojawiać się bliscy i sąsiedzi. Do domu Ramseyów oddelegowano policjantkę Lindę Arndt, która miała sprawdzić dom i oczekiwać z Ramseyami na telefon od porywaczy. W tym samym czasie John uruchomił procedurę podjęcia pieniędzy z banku, a jego przyjaciel podjął je zaraz po otwarciu placówki. Jeden z policjantów przeszukał też  wszystkie pomieszczenia domu, ominął jednak jedną komórkę w piwnicy, ponieważ drzwi zdawały się być zacięte. Oględziny domu nie wskazały żadnych widocznych oznak włamania. Można było jedynie wejść do domu usuwając kratę zakrywającą okna w piwnicy i otwierając jedno z nich poprzez szybę, którą stłukł John kilka miesięcy wcześniej. Minęła godzina 10, jednak nikt nie zadzwonił. Według obserwacji Lindy Arndt, Ramseyowie nie zdawali się być szczególnie zdziwieni brakiem telefonu. Nie rozmawiali też wiele ze sobą, a większość czasu spędzili w osobnych pokojach. Zachowanie to wzbudziło podejrzenia policjantki, jednak należy pamiętać, że człowiek w wyniku szoku i stresu postępuje często w sposób nieoczekiwany. Linda zaproponowała, aby John zabrał swojego przyjaciela, Fleeta White, i razem jeszcze raz przeszukali dom. Zeszli do piwnicy i tym razem udało się otworzyć blokujące się wcześniej drzwi. A za nimi, na brudnej podłodze, leżały zwłoki JonBenet Ramsey, częściowo przykryte kocem.
Ręce i nogi dziecka były skrępowane białym sznurkiem, a usta zaklejone taśmą izolacyjną. 



Zatrzymajmy się w tym momencie i wyliczmy wszystkie dotychczasowe błędy. Policja pozwoliła rodzinie i przyjaciołom swobodnie wchodzić oraz wychodzić z domu, prawdopodobnie doprowadzając do zatarcia ważnych śladów. John wyniósł zwłoki dziecka na górę i uwolnił je z więzów oraz taśmy. Należy podkreślić, że policjanci z policji okręgowej w Kolorado z początku podejrzewali rodziców o morderstwo córki i nie przywiązali wystarczającej wagi do zabezpieczenia miejsca zbrodni. W wielu wywiadach, artykułach i dokumentach najbliższe godziny po odkryciu listy z żądaniem okupu, oraz godziny po odkryciu zwłok opisywane są w różny sposób. Nie ma w tym nic dziwnego, bo panowało ogromne zamieszanie, a każdy ze świadków zapamiętuje wydarzenia na swój sposób.
Sekcja zwłok przeprowadzona 27 grudnia wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie w połączeniu z urazem czaszkowo-mózgowym. Ciało miało kilka otarć na rękach i nogach oraz prawym policzku. Nie było widocznych oznak gwałtu, lecz znaleziono niewielkie otarcia i ślady krwi w pochwie, więc nie wykluczono oznak molestowania seksualnego, mimo iż owe ślady nie były typowe dla gwałtu. Ciało JonBenet nie nosiło żadnych śladów nadużycia, zaniedbania czy wcześniejszego molestowania, co mogłoby stawiać rodziców w złym świetle. Dziewczynka została uduszona pętlą wykonaną ze sznurka połączonego z rączką pędzla zabranego z pokoju JonBenet. Śledczy zwracają uwagę, że pętla została wykonana przez kogoś znającego się na węzłach. Analiza treści żołądka wykazała, że dziewczynka tuż przed śmiercią zjadła ananasa, jednak rodzice zaprzeczyli, aby dali jej ten owoc noc wcześniej. Na zdjęciach wykonanych w domu Ramseyów w można zauważyć miskę z ananasami na stole w jadalni. Żeby było ciekawiej znaleziono na niej odciski palców brata ofiary, Burke’a, oraz Patsy Ramsey. Jednak rodzice są przekonani, że ich syn spał całą noc swoim pokoju i przez początkowe godziny poszukiwań JonBenet.


Patsy i John Ramsey szybko stali się najbardziej znienawidzoną parą Ameryki. Oskarżano ich o wykorzystywanie córki poprzez wożenie ją po konkursach piękności i odbieranie tym sposobem dzieciństwa. Umalowana twarz JonBenet zdobiła pierwsze strony wszystkich gazet. Powstała teoria, że Patsy wstała w nocy, zbudzona przez JonBenet, która zmoczyła łózko i w przypływie nieopanowanej złości zabiła dziewczynkę. Wszystkie późniejsze zabiegi miały na celu upozorowanie nieudanego porwania. Silnym dowodem przeciw Patsy był rzekomy list od porywaczy. Kilka analiz grafologicznych wykazało bardzo wyraźnej podobieństwo pomiędzy pismem porywacza a pismem Patsy. Rodzice jednak obstawili przy swojej niewinności i wynajęli nawet byłego agenta FBI, by przeprowadził dla nich prywatne śledztwo.
Po lewej: wybrane litery z pisane przez Patsy, a po prawej wybrane litery pisane przez porywacza.

Zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy nad tym nawałem informacji. Jeżeli rozważymy teorię Patsy-morderczyni to mamy do czynienia z matką, która w gniewie atakuje swoją córke. Możemy też rozważyć, że Patsy podjęła próby przebrania córki, lecz ta w wyniku nieszczęśliwego wypadku uderzyła o coś głową i doznała poważnych obrażeń. Patsy była zapewne kobietą przejmującą się opinią innych i  wizja zostania kimś, kto zabił przypadkiem własne dziecko mogła doprowadzić ją do nieracjonalnego działania i podjęcia prób upozorowania porwania. Jednak nie zapominajmy, że JonBenet została uduszona z zimną krwią za pomocą przemyślanej pętli. Patsy musiałaby być osobą niezwykle wyrachowaną, żeby tym sposobem dobić własne dziecko. Dziecko, które w opinii wszystkich bliskich kochała nad życie. 

Narzędzie zbrodni



Próba upozorowania włamania i ataku kojarzy mi się trochę ze sprawą Rity Gorgonowej. Rita zabijając swoją pasierbicę spenetrowała palcem jej pochwę w celu upozorowania gwałtu. Niewielkie obrażenia JonBenet wspomniane wyżej mogą świadczyć o czymś podobnym.  Na taśmie zdjętej z ust dziewczynki nie ma śladów śliny czy prób odklejenia taśmy, co oświadczy o tym, że dziewczynka była cały czas nieprzytomna lub że taśma została naklejona po jej śmierci.
Jednak jesteśmy zmuszeniu porzucić na razie teorię rodziców-morderców.
Dzięki stale rozwijającym się metodom medycyny sądowej w 2003 roku udało się wyodrębnić z plam krwi na ubraniu ofiary DNA nieznanego mężczyzny. Ślady znajdowały się w trzech różnych miejscach i nie mogło być mowy o przypadku. Odwróciło to zupełnie uwagę od Johna i Patsy, którzy po prawie 10 latach otrzymali list z przeprosinami od policji Kolorado. Jednak wyodrębnione DNA nie znajdowało się z żadnej z dostępnych baz i śledztwo znów utknęło  w miejscu.
W 2006 roku gazety ogłosiły zakończenie sprawy JonBenet. Czterdziestojednoletni  były nauczyciel, skazany wcześniej za posiadanie dziecięcej pornografii, John Mark Karr, przyznał się do morderstwa. Został aresztowany w Tajlandii po wysłaniu kilku e-maili z przyznaniem się do winy do dziennikarza w Kolorado. Podczas przesłuchania zeznał, że podał dziewczynce narkotyki i molestował ją, jednak jej śmierć była wypadkiem. Nie zgadzało się to zupełnie z autentycznym stanem rzeczy, ponieważ autopsja wykluczyła obecność jakichkolwiek narkotyków. DNA John Marka Karra nie pasowało również do DNA wyodrębnionego z ubrania dziewczynki. Karr został zwolniony, a prasa ogłosiła, że morderca dziewczynki jednak wciąż pozostaje na wolności.
                                                       John Mark Karr
Teoria, jakoby rodzice byli mordercami zdała się legnąć w gruzach. Gdzie zatem poszukiwać mordercy? Zastanówmy się nad przebiegiem teoretycznego porwania. Ktoś włamuje się do domu Ramseyów poprzez okno w piwnicy, ogłusza dziewczynkę, knebluje i schodzi z nią do piwnicy, po drodze zostawiając list z żądaniem okupu. W piwnicy dochodzi do jakiegoś wypadku lub napastnik zmienia zdanie i morduje JonBenet używając do tego między innymi pędzla, który zabrał z jej pokoju. Wszystko wydaje się chaotyczne i improwizowane, nie jak zorganizowane porwanie przez jakąś tajemniczą organizację.  Idąc dalej tym tokiem myślenia, morderca musiał znać dobrze układ pokoi w dużym domu Ramseyów. Musiał znać Ramseyów osobiście i być tam wcześniej. Możliwe też, że włamał się do domu wcześniej, na przykład w ciągu dnia i ukrywał w którymś z pomieszczeń. Jednak to wszystko wydaje się niezwykle ryzykowne, po co włamywać się do pełnego domu w czasie świąt, gdy można łatwiej uprowadzić dziewczynkę w drodze do szkoły lub w czasie,  gdy w domu jest mniej świadków?  
Dwie główne teorie – zarówno nieudane porwanie jak i morderstwo dokonane przez rodziców zdają się nie mieć uzasadnienia. Do kogo należy zagadkowe DNA? Dlaczego list z żądaniem okupu jest napisany pismem łudząco przypominającym pismo Patsy? Czy możliwe, aby morderca naśladował jej styl celowo? 
                                                   Burke i JonBenet
Zastanawia mnie osoba Burke’a Ramseya. Od początku był chroniony przez rodziców przed zainteresowaniem mediów. Jednak ten odcisk palca na puszce z ananasami... To on musiał być tym, który karmił siostrę przed śmiercią. Są informacje, że chłopiec został przesłuchany, jednak nie ma o tym zbyt wielu informacji. Chodziła mi po głowie teoria, że Burke zazdrosny o młodszą siostrę, która musiała być oczkiem w głowie rodziców zrobił jej krzywdę. A rodzice odkrywszy to postanowili upozorować porwanie i kryć chłopca.
Patsy Ramsey zmarła w 2006 roku na raka jajników, z którym walkę rozpoczęła jeszcze za życia córki. John Ramsey w 2011 ożenił się ponownie i żyje w Michigan. Nie ma zbyt wielu informacji o losach Burke’a.
Śledztwo zostało ponownie otwarte w 2013 roku, jednak nie przyniosło nowych tropów.
JonBenet Ramsey miałaby dziś 26 lat.



Edit Maj 2019: Ponieważ w tym poście skupiłam się głównie na rodzicach i bracie, jako możliwych podejrzanych, ostatnio napisałam też kontynuację, w której rozwijam bardziej inne opcje: http://natropiemordercow.blogspot.com/2016/03/67-jonbenet-ramsey.html

16 comments:

  1. Być może mamusia miała kochanka i oboje potrzebowali kasy którą miał tatuś. Skąd inaczej porywacz wiedzialby o kwocie premii. Zastanawia mnie tylko dlaczego to ewentualny kochanek nie napisał tego listu, podobieństwo pisma jest zbyt duże. Możliwe, że kobieta, ex-miss, miała problemy psychiczne i córka wzbudzała u niej zazdrość przez ilość zdobytych tytułów piękności i doprowadziło ja to do zbrodni. Szkoda, że ta sprawa pewnie juz nie zostanie rozwiązana.

    ReplyDelete
    Replies
    1. podoba mi się ta teoria ale spróbujmy to odwrócić w stronę ojca.. być może matka skupiała zbytnio uwagę na dziecku.. bo musi być jak mamusia, bo chore ambicje.. znamy już przypadki kiedy rodzice zmuszają dzieci do spełniania marzeń, których sami nie byli w stanie zrealizować w swoim życiu.. może mamusia żyła tylko dzieckiem.. ojciec "musiał" szukać uciech gdzieś indziej.. być może w najbliższym otoczeniu.. a może chciał wyeliminować jedyną przeszkodę jaka stała mu na drodze do żony..

      poza ty miał równie łatwy dostęp do wiedzy o finansach.. dodatkowo miał dużo czasu, żeby podrobić pismo.. poćwiczyć.. znał dom, wiedział co ominąć.. za pierwszym razem był tam on z dwoma innymi osobami.. dopiero drugie podejście z policjantką poskutkowało otwarciem drzwi - przypadek? pozostaje też kwestia krwi, rodziców wykluczono.. więc...? trzymając się "odwrócenia" - kochanka ojca? a może jednak, któryś z jego kolegów, z którymi był na pierwszych oględzinach..? brak jednoznacznych informacji nt. DNA (przez dom mogło się przewinąć w okresie świątecznym sporo osób - czy wszyscy poddali się badaniu?).. co z godziną zgonu dziecka? to przybliża timeline, pozwala określić kto był w pobliżu.. w nocy z 24-25.XII istnieje szansa, że ktoś kręcił się po ulicy/osiedlu, ktoś mógł coś zauważyć.. jestem laikiem ale śledztwo imho było spartolone od samego początku..

      Delete
  2. trudno nie odnieść wrażenia, że zrobił to ktoś bliski (sąsiad, wujek - obstawiam faceta).. brat faktycznie mógłby ją karmić tymi ananasami, mogło dojść do wypadku w zabawie i bum - mała nie żyje.. ale z drugiej strony był też dzieckiem więc przy przesłuchaniu pewnie coś by powiedział (zakładając rozbrajającą szczerość dzieci).. i kto by "posprzątał"? prawdopodobne wydają mi się dwa scenariusze.. matka - tak jak opisałaś..i zmowa milczenia.. albo wspomniany wcześniej sąsiad/wujek..
    nie mamy informacji o czasie zgonu ani informacji o tym od kogo było pobierane DNA.. a szkoda.. pomijając, liczba uchybień ze strony policji jest straszna.. ale znamy już przypadki takiej wtopy policji, wystarczy spojrzeć na głośną ostatnio sprawę Averyego..

    ReplyDelete
  3. Polecam rozmowę dr Phila i Burke'a. Ciekawe jest zachowanie chłopaka i ten uśmiech, który nie schodzi mu z ust. Do objrzenia na youtubie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sam dr. mowi, ze ten jest zdenerwowany, nie czuje sie komfortowo, bo media ciagle z nim lazily. Usmiecha sie bo byc moze wspomina siostre, dobre czasy z nia?

      Delete
  4. Co najmniej dwóch obcych. Liczyli, że w domu znajdą duże pieniądze. Gdy tak się nie stało, na poczekaniu wymyślili porwanie. Oczekując na powrót rodziny, napisali list na papierze, który znaleźli w domu. Potem ukryli się (dom był dość duży) i czekali.

    Gdy uznali, że wszyscy zasnęli, jeden poszedł na górę po dziecko. Ogłuszył je paralizatorem. Owinięte w koc zniósł do piwnicy, ale po drodze uderzył głową dziewczynki o strop nad schodami, a może framugę. Drugi rozłożył kartki listu na schodach.

    Dopiero w piwnicy zorientowali się, w jakim stanie jest dziecko. Dziewczynka była w agonii. Mogli nie wiedzieć, że to od uderzenia w głowę, bo nie było krwi. Mogli podejrzewać, że zabili ją paralizatorem. Tak czy inaczej, moim zdaniem sądzili, że ona już nie żyje.

    Nie zarobili na włamaniu, porwanie się nie udało, więc chcieli zrobić parę zdjęć, może nakręcić film, taki snuff, a potem sprzedać. Urządzili inscenizację z wiązaniem rąk, zaklejaniem ust i garotą i wtedy ją udusili. Nie byli na to przygotowani, więc wszystkiego szukali w piwnicy. Pędzel z garoty był w rupieciach Patsy w piwnicy (nie w pokoju JonBenet). Resztę taśmy zabrali (nie znaleziono jej w domu). Aparat albo kamerę musieliby znaleźć wśród niepotrzebnych rzeczy w piwnicy. Niestety, nigdy nie robiono inwentaryzacji domu pod tym kątem, więc nie da się tego udowodnić.

    Moim zdaniem powinni też zabrać z powrotem list ze schodów. Jednak być może wtedy brat dziewczynki zszedł do kuchni i to ich wystraszyło. Uciekli. Niczego nie próbowali sprzedać, bo sprawa stała się zbyt głośna, żeby ryzykować.

    Ananasy z treści żołądkowej mogły pochodzić z koktajlu mlecznego, który JonBenet piła w gościach, bo były tam również wiśnie i pestki winogron.

    ReplyDelete
  5. Teoria niezbyt prawdopodobna, ale była pierwszym, o czym pomyślałam.
    Rodzice, mimo wyraźnych ostrzeżeń dotyczących nie zawiadomienia policji, od razu to zrobili.
    Komórka w piwnicy była zablokowana, dopiero później została ona otwarta.
    Nikt nie zadzwonił po upłynięciu wyznaczonej godziny.
    Czyżby ktoś się tam ukrywał, mając tym samym doskonałe zorientowanie się, że policja została powiadomiona? Tak jak było w umowie- zabił dziewczynkę, a potem jakoś (?) zdążył uciec niezauważony. W końcu policja robiła wiele błędów, może i coś takiego przeoczyła?

    W każdym razie, sprawą nigdy wcześniej się nie interesowałam i dokładne fakty o niej poznałam dzięki twemu blogu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pomyślałam dokładnie o tym samym. Rodzice strasznie nierozważnie postąpili powiadamiając od razu policję oraz swoich znajomych. Tak jakby groźba porywaczy nie zrobiła na nich żadnego wrażenia.

      Delete
  6. Sądząc po różnych filmach i książkach, ostrzeżenie przed powiadomieniem władz jest standardem w listach porywaczy, ale ludzie i tak zawiadamiają policję. Ramseyowie byli praworządnymi obywatelami i nie dziwi mnie wcale, że szukali pomocy, bo sami nie umieliby sobie poradzić z sytuacją.

    Sprawa pomieszczenia, w którym znaleziono ciało, nie jest dla mnie do końca jasna. To była pierwotnie piwnica na wina, której drzwi były u góry zabezpieczone specjalną zasuwką, żeby nie dostały się do niej dzieci. Poza tym włącznik światła był w niej umieszczony na wysokości kolan. Nie wiem, czy policjant, który jako pierwszy zaszedł do piwnicy, nie poradził sobie z drzwiami, czy może nie mógł znaleźć włącznika. W każdym razie, kiedy zszedł tam John ze swoim przyjacielem, to bez trudu otworzył drzwi. Pomysł, że ktoś miałby się tam ukrywać nie wydaje mi się prawdopodobny, bo po co miałby to robić? Żeby sprawdzić, czy rodzina zawiadomiła policję, nie trzeba było być w domu. Wystarczyło stanąć na ulicy i popatrzeć na radiowóz przed frontową bramą. Zresztą, jeśli porywacz zabił, to po co w ogóle miałby dzwonić? Za co miałby brać okup?

    Film telewizyjny, który ukazał się pod koniec zeszłego roku znów odgrzał tę sprawę, ale tak naprawdę nie pokazuje nic nowego, mimo że jego producenci starają się sprawiać wrażenie, że dokonują odkrycia stulecia.

    Już w 1997 policja oddała do badania taśmę ze zgłoszeniem porwania. Patsy, odkładając wtedy słuchawkę, nie trafiła na widełki i nagrała się rozmowa z kuchni Ramseyów. Dopatrzono się w niej trzech głosów: Patsy, Johna i prawdopodobnie Burke'a. Chłopiec pytał matkę, co znalazła. Potem któreś z rodziców odsyłało go do łóżka. Do tego wielu dorabiało swoją interpretację. Chłopiec miałby pytać, czy matka jest taka zdenerwowana, bo znała ciało JonBenet. Myślę, że chodziło po prostu o znalezienie listu z okupem. Ramseyowie twierdzili, że Burke w tym czasie spał w swoim pokoju, więc w tym punkcie kłamali. Nie wiem, czy nie uznali tego incydentu za ważny, chcieli trzymać syna z dala od śledztwa?

    Burke miał problemy z dostosowaniem społecznym. Były zeznania, że jako dziecko przejawiał niezdrowe zainteresowanie ekskrementami albo wpadał w szał. Obecnie jest programistą komputerowym, ale nie pracuje w biurze. Dostaje zlecenia do domu. I stale jest podejrzany, bo głupio uśmiecha się podczas wywiadu.

    Na początku 1997 był przesłuchiwany i wiele osób oceniło jego zachowanie jako dziwne. Ja tam widzę jedynie, że miał problemy z koncentracją. Na filmiku, który można obejrzeć na YouTube, pokazuje, co jego zdaniem się stało z siostrą - ktoś ją uderzył nożem albo młotkiem. Ktoś musiał mu tłumaczyć sytuację, ale oględnie, więc dorabiał do sprawy swoje teorie.

    Tuszowanie przez rodziców postępku syna też wydaje mi się mało wiarygodne. Dlaczego dwoje inteligentnych ludzi próbowałoby to robić tak nieudolnie? Właściwie wykluczam od razu Johna. On znalazł ciało, a gdyby był jakoś winien, raczej nie zależałoby mu na szybkim ujawnieniu, że to morderstwo, a nie porwanie. Gdyby Ramseyowie współpracowali, to chyba nie musieliby się tak spieszyć i wymyśliliby coś lepszego.

    Pozostaje Patsy, ale to, co zdaniem wielu ludzi najbardziej ją pogrążą, we mnie budzi najwięcej wątpliwości. Policyjny grafolog dopuścił możliwość, że to ona napisała list z żądaniem okupu, ale to nie była jedyna ekspertyza. (Są oczywiście w necie różne porównania, na których widać podobieństwo wybranych liter, ale je pomijam. Nie wiem, co autorzy takich porównań mają zamiar zrobić z literami, które nie są podobne?) List był też badany pod kątem statystyki wyrażeń i zwrotów. Tu ekspert twierdził, że słownictwo listu jest typowe dla mężczyzny, a właściwie, że pisało go dwóch mężczyzn. Jeśli Patsy była tak cwana, by to udawać, to naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego nie wysiliła się trochę i nie spuściła w sedesie paru kartek z bloku, na którym list został napisany, a na których to pismo się odcisnęło. Dom Ramseyów miał ponad 1000 metrów kwadratowych. Czy nie dałoby się też ukryć jednego pisaka?

    ReplyDelete
  7. Podejrzenia co do winy Ramseyów wysuwali przede wszystkim śledczy, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce. A na jakich podstawach? Bo ich zdaniem Ramseyowie, a szczególnie Patsy, zachowywali się dziwnie. Na przykład jeden z policjantów twierdził, że kobieta niby płacze, ale przez rozstawione palce obserwuje otoczenie. Po latach jeden z dziennikarzy opowiedział też, jak to było z brakiem śladów włamania do domu. Dwóch policjantów obejrzało frontowy trawnik, na którym leżał śnieg, i jeden powiedział do drugiego: Dziwne, nie ma śladów. (Chodziło oczywiście o to, że na śniegu nie było śladów stóp potencjalnych włamywaczy). Prasa od razu to podchwyciła i nikt się nie zastanawiał nad tym, że śnieg leżał tylko na frontowym trawniku, a z boków budynku było zupełnie czysto i można było tamtędy przejść, nie zostawiając zupełnie żadnych śladów. W piwnicy były otwarte dwa okna, w tym to ze sławetną pajęczyną. Jeden ze śledczych udowodnił, że można było przez nie przejść bez jej zrywania, ale nie wiem, czy to ma znaczenie, bo tylne drzwi też były otwarte.

    Teoria intruza została wysunięta przez emerytowanego policjanta, którego prokuratura z Boulder poprosiła o pomoc, zaniepokojona jednotorowym śledztwem policji i jej brakiem doświadczenia w takich sprawach (w 1996 w Boulder zdarzyło się jedno morderstwo, właśnie JonBenet Ramsey). Jednak wyniki dochodzenia Lou Smita zostały zignorowane przez policję.

    ReplyDelete
  8. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  9. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  10. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  11. Jak dla mnie, najbardziej wiarygodna transkrypcja zapisu z rozmowy Patsy z operatorką 911, znajduje się w dokumencie telewizji CBS zatytułowanym The Case of: JonBenet Ramsey. Nie zgadzam się z wnioskami twórców dokumentu, ale nad zapisem pracował inżynier dźwięku i posługiwał się profesjonalną konsoletą, więc przyjmuję, że mógł z końcówki tego zapisu wydobyć te kwestie:
    John: We're not speaking to you.
    Patsy: What did you do? Help me Jesus.
    Burke: What did you find?

    Jeśli rzeczywiście taka rozmowa miała wtedy miejsce, to wg mnie świadcz tylko o tym, że Ramseyowie kłamali, że Burke przespał całe zamieszanie. Natomiast nie widzę tu nic, co wskazywałoby na winę Burke'a, bo wypowiedzi można różnie interpretować. (Na przykład: Synu, nie zawracaj nam teraz głowy swoimi problemami, bo mamy ważniejszą sprawę do załatwienia.)

    https://www.youtube.com/watch?v=kBUQO2u-eD4#t=13m20s

    ReplyDelete